Nietzscheańska afirmacja sztuki. Filozof jako błazen.
Co doprowadziło filozofię zachodnioeuropejską do wycofania się tradycyjnej metafizyki z charakterystycznego dla niej roszczenia do osiągnięcia absolutnej pewności? Można oczywiście twierdzić, że filozofia (jako taka) zawsze była niepewna uznania uniwersalności swoich sądów. Wydaje się jednak, że nienaruszalne podstawy poznania filozoficznego zachwiały się szczególnie mocno wraz nadejściem tzw. kultury ponowoczesnej, której patronuje Fryderyk Nietzsche. Nietzscheanizm szczególnie mocno wpłynął na kształt myślenia po-metafizycznego, gdyż nie chciał on już dłużej ujmować rzeczywistości jako całości danej w naocznym oglądzie filozofującemu ja. Totalizacja całości pojawia się u Nietzschego, nie jest ona jednak osiągnięciem dyskursu pojęciowego, lecz punktem dojścia filozofa-artysty, który z ironią odnosi się do wszelkich prób pojęciowego spojrzenia na rzeczywistość. Z punktu widzenia Nietzschego filozoficzny racjonalizm okazał się być dla człowieka ślepą uliczką… Próba znalezienia nowej drogi dla homo sapiens związana jest teraz z nowym modelem kultury. „Mistrz podejrzeń” wychodzi poza kulturę opartą na racjonalizmie i chrześcijańskim systemie moralnym. Kultura zachodnioeuropejska stłumiła popędy, oparła się zbyt mocno na świadomości i sztucznych konstrukcjach pojęciowych. Nietzsche przeciwstawia się tej jednostronności, głosząc kult Dionizosa i afirmując życie. Czy mamy godzić się na taki program? Jak mamy teraz rozumieć samo filozofowanie? Dlaczego Nietzsche – afirmując sztukę – stara się zaszczepić w nas ironiczny dystans w stosunku do rozumu oraz niezmiennych fundamentów poznania, do których człowiek stara się dotrzeć? Co, ściśle rzecz biorąc, jest alternatywą dla kultury chrześcijańskiej? Jak należy ująć pozytywny program filozofii, która moralność chrześcijańską zastępuje twórczością artystyczną?