1. WSTĘP
W poniższym tekście odnoszę się do refleksji Murraya Newtona Rothbarda, który w XX wieku, a może i całej historii dał: „najbardziej wyrafinowaną obronę indywidualistycznego anarchizmu(1). W perspektywie zagadnień dla Rothbarda kluczowych (własność, negacja państwa), odnoszę się do bardziej szczegółowych kwestii, które modyfikują interpretację zagadnień pierwszoplanowych i uwidoczniają ich etyczny wymiar. Omówienie praw własności oraz uznanie państwa za instytucję przestępczą pozwala mi wyjaśnić, jakie są główne przyczyny ubóstwa oraz w jaki sposób należy organizować pomoc potrzebującym.
2. ABSOLUTNE PRAWO WŁASNOŚCI
Rothbard włącza swój sposób rozumienia i uprawomocnienia prawa własności w tradycję prawa naturalnego. W tym aspekcie jest on kontynuatorem doktryn rozwijanych głównie przez Arystotelesa i Tomasza z Akwinu(2). Filozofowi chodzi o akceptację minimalnego zbioru praw naturalnych, „zakorzenionych w naturze człowieka i rzeczywistości”. Podstawowy zestaw praw, który człowiek zawsze posiada i którego nigdy nie traci to:
1. Prawo samoposiadania(3). Prawo to oznacza, że człowiek ma absolutne prawo do dysponowania swoim ciałem i rozporządzania swoim życiem.
2. Zasada pierwotnego zawłaszczenia. Prawo to oznacza, że człowiek ma absolutne prawo do sprawiedliwie zawłaszczonych rzeczy.
3. Aksjomat nieagresji. Prawo to oznacza, że człowiek posiada niezbywalne prawo do bycia chronionym przed agresją.
Prawa naturalne wynikają z racjonalnej natury człowieka i są prawami uniwersalnymi:
„Prawo” do samoposiadania, prawo do ochrony swojego życia i własności są prawami, które w sposób oczywisty spełniają te kryteria [posiada się je i zawsze zachowuje – K.G.]. W jednakowym stopniu przysługują neandertalczykowi z jaskini, współczesnemu mieszkańcowi Kalkuty i obywatelowi dzisiejszych Stanów Zjednoczonych. Tak rozumiane prawa nie zależą od miejsca i czasu (Rothbard 2004: 177).
Rothbard przykłada wielkie znaczenie do tego, by fenomen, który nazywa „prawem”, nie zmienił się w swoje zaprzeczenie, tzn. w bezprawie. Dlatego nie akceptuje on sytuacji, w której prawo danego człowieka pociąga za sobą obowiązek zaspokojenia tego prawa przez innego człowieka. Dana jednostka (bądź grupa ludzi) nie może zmuszać innej jednostki (bądź grupy ludzi) do tego, by jej „prawa” były spełniane. Rothbard nie godzi się na możliwość odebrania właścicielowi własności, wbrew jego woli, w imię „praw”, to znaczy, nie godzi się na wyzysk jednych ludzi przez drugich. Jeśli godzimy się, na przykład, na to, że osoby występujące w imieniu państwa, mają prawo pozbawiać jednostkę jej własności (na przykład w formie przymusowego opodatkowania), oznacza to, że – w majestacie „prawa” – godzimy się na agresywne zachowania i użycie siły w stosunkach międzyludzkich(4).
[…] „prawo do pracy” albo do „trzech posiłków dziennie”, albo do „dwunastu lat nauki” nie może być w ten sposób [niezależny od miejsca i czasu – K.G.] zagwarantowane. Zauważmy, że w czasach, kiedy żył neandertalczyk, albo w dzisiejszej Kalkucie te rzeczy nie mogą istnieć. Gdy mówimy o prawie do czegoś, co jest możliwe do zapewnienia tylko w warunkach nowoczesnej cywilizacji przemysłowej, to nie mówimy w ogóle o prawie naturalnym. Ponadto, libertariańskie pojęcie „prawa” do samoposiadania nie pociąga za sobą konieczności zmuszania jednej grupy ludzi do tego, by zapewniła to „prawo” innej grupie. Każdy korzysta z prawa do samoposiadania, bez konieczności wywierania nacisku na inne osoby. Tymczasem „prawo” do nauki może być zapewnione tylko wtedy, gdy zmusi się jednych ludzi do zapewnienia go innym. Tak więc „prawo” do nauki, do pracy, do trzech posiłków dziennie itd. nie jest zakorzenione w naturze człowieka, lecz dla swojej realizacji wymaga istnienia grupy ludzi wyzyskiwanych, którzy są zmuszani do zapewnienia tego „prawa” innym (Rothbard 2004: 177).
Pod pojęciem „prawa naturalnego” należy rozumieć jedynie prawa negatywne, tzn. takie prawa, które nie wchodzą ze sobą w kolizję. Prawa negatywne nie są prawami konfliktogennymi; mówią one jedynie o konieczności zaniechania ingerencji w cudzą wolność i własność(5). Rothbard odrzuca prawa pozytywne, które nakładają na człowieka, bądź grupę ludzi, obowiązek podjęcia działań na rzecz spełnienia tych praw(6). W rzeczywistości nie są to prawa, lecz konfliktogenne roszczenia. Nie można jednak nikogo zmuszać, aby pracował w celu zaspokojenia potrzeb (roszczeń, „praw”) innych ludzi. Zgoda na przemoc nie jest niczym innym jak przyzwoleniem na niewolnictwo. Niewolnictwo jest praktykowane, jeśli jednostki – wbrew swej woli – pracują nie dla siebie i dla tych, dla których chcą pracować (rodzina, pracodawca), lecz zmuszane są do pracy na rzecz osób, dla których nie chcą pracować. Praw człowieka nie można oddzielić od praw własności. Prawa własności poprzedzają czy wręcz są prawami człowieka: „W rzeczywistości nie istnieją prawa człowieka, które można by oddzielić od praw własności” (Rothbard 2004: 69). W rozumieniu Rothbarda, każde prawo można sprowadzić do fundamentalnego prawa własności. Jeśli jakieś prawo narusza prawo własności, należy takie prawo odrzucić. To prawo naturalne ma być punktem odniesienia dla prawa stanowionego, a nie odwrotnie.
Swoistość ujęcia prawa własności polega na tym, że jest to prawo absolutne i niczym nieograniczone. Absolutność prawa oznacza, że obowiązuje ono zawsze i wszędzie. Żaden przypadek nie jest na tyle nadzwyczajny, by znieść absolutne prawo własności. O ile prawo własności fundatora klasycznego liberalizmu, Johna Locke’a, nie posiada absolutnego charakteru (jest ograniczone) i potrzebuje usprawiedliwiania(7), o tyle koncepcja własności Rothbarda jest nieprzezwyciężalna i bezwyjątkowa.
Istnieje wiele fundamentalnych różnic występujących pomiędzy koncepcją zawłaszczania rzeczy i nabywania prawa do własności w ujęciu Locke’a i Rothbarda(8). Locke przyjmuje, że ostatecznym właścicielem człowieka jest Bóg(9) – Rothbard, że absolutnym właścicielem człowieka jest dla siebie on sam. Locke twierdzi, że rzeczy należą pierwotnie do wszystkich – Rothbard, że nie należą do nikogo(10). Locke utrzymuje, iż jeśli ktoś pracuje i przejmuje rzeczy na własność, nie może zawłaszczyć wszystkiego – musi myśleć o innych. Osoba taka nie może posiadanych rzeczy marnotrawić, gdyż jest to przestępstwo, zasługujące na karę(11). Osoba taka musi również nieprzerwanie podtrzymywać swoje ograniczone prawo do własności; musi permanentnie pracować. Żadnego z tych warunków nie musi spełniać zawłaszczający w koncepcji Rothbarda. Prawo własności Rothbarda jest podobne do ujęcia Lockowskiego jedynie w sensie podobnego uzasadnienia nabycia rzeczy w wyniku pracy.
Najciekawsze różnice pomiędzy filozofami pojawiają się w kontekście interesującego nas problemu ubóstwa i pomocy potrzebującym. Locke twierdzi: jeśli człowiek znajduje się w potrzebie, to mamy obowiązek mu pomóc. Musimy wywiązać się z tego obowiązku zwłaszcza w sytuacji, w której zachodzi niebezpieczeństwo zagrożenia życia(12). Zdaniem Rothbarda, człowiek nie posiada takiego obowiązku, ponieważ nikt nie zobowiązał go i nikt nie ma prawa zobowiązywać go do utrzymywania innych ludzi przy życiu. Jeśli zatem ktoś znajduje się w potrzebie to indywidualne prawo własności zostaje zniesione (Locke) lub zachowane (Rothbard). Jeśli ktoś nie pracuje to zdaniem Rothbarda, nie zyskuje prawa do rzeczy. Natomiast dla Locke’a (co wynika z boskiego nakazu) istnieje możliwość zyskania rzeczy bez włożenia pracy. W przypadku Locke’a, boski nakaz utrzymania człowieka przy życiu jest ważniejszy niż indywidualne prawo własności, natomiast w koncepcji Rothbarda nie istnieją żadne zobowiązania posiadających w stosunku do nieposiadających (właścicieli w stosunku do niewłaścicieli). Wszelkie ograniczenia nałożone na własność są przez filozofa negowane.
Uzasadnieniem absolutnego prawa do własności jest aksjomat nieagresji:
Libertariańskie kredo opiera się na jednym centralnym pewniku: żaden człowiek, ani grupa ludzi, nie ma prawa do agresji skierowanej przeciwko osobie lub własności innego człowieka. Twierdzenie to można nazwać „aksjomatem nieagresji”. „Agresję” definiuje się jako zainicjowanie użycia lub groźbę użycia fizycznej przemocy przeciwko osobie lub własności innego człowieka. Agresja jest więc synonimem naruszenia praw (Rothbard 2004: 45).
W imię aksjomatu nieagresji Rothbard kwestionuje wszelkie warunki i zobowiązania nakładane na właściciela i jego prawo do sprawiedliwe nabytych rzeczy. Człowiekowi nie można, wbrew jego woli, odebrać prawa do decydowania o sobie i własności w imię jakiejkolwiek wartości: dobra wspólnego, postulatów moralnych czy dobroczynności. Człowiek ma zawsze prawo bronić swojej własności przed agresorami, niezależnie od tego czy będą to biedacy, bogacze, złodzieje, policjanci, anarchiści czy urzędnicy państwowi(13). Oczywiście ostatecznie nie wiemy w jaki sposób dany człowiek wykorzysta swoje absolutne prawo do własności. Właściciel może przecież całą swoją własność przekazać ubogim. Rothbard twierdzi jedynie, że właścicielowi nie można takiego działania ani nakazać, ani zakazać!
Rothbard próbuje zabezpieczyć właścicieli przed ingerencją ze strony innych ludzi. Stara się uzasadnić, że nikt nie ma prawa mówić właścicielowi co może on robić, a czego nie może robić ze swoją własnością. Wykluczenie innych z posiadania ma tutaj charakter wyłącznie negatywny: nikomu nie można niczego zabrać. Jest to stanowisko niespotykane i uderzająco odrębne. Filozofowie współcześni, zajmujący się teorią własności, tacy jak: John Rawls, John Christman, Stephen Munzer, James Grunebaum, Lawrence Becker, Jeremy Waldron, Gerald A. Cohen czy Amartya Sen, odrzucają możliwość istnienia absolutnych praw jednostek do sprawiedliwie zawłaszczonych dóbr. W przeciwieństwie do Rothbarda, ograniczają oni działania wolnego rynku, akceptując interwencjonizm państwa. Twierdzą, że praca nie wystarcza do zyskania absolutnego prawa do rzeczy i nie może być jedynym kryterium dystrybucji własności(14).
3. KRYTYKA PAŃSTWA I ELIMINACJA UBÓSTWA
Państwo jest potężnym wrogiem własności, wolności i pokojowego współżycia między ludźmi. Dysponuje ono potężnymi środkami narzucania kontroli. Krytyka Rothbarda przybiera zazwyczaj charakter indywidualistyczny: państwo to grupa ludzi posiadająca władzę nad innymi. Posiadający władzę (parlament, rząd, prezydent) to z kolei grupy interesu(15). Państwo jest złe, ponieważ realizuje interesy jednych kosztem drugich oraz redukuje ilość dobrowolnych relacji. Politycy legitymizują swoje działania, odwołując się do idei tzw. dobra wspólnego. Rothbard powiedziałby jednak, że „dobro wspólne” nie jest wspólne, ponieważ nie jest przedmiotem dobrowolnej zgody wszystkich(16).
Dla „nieanarchizującego ucha”, język, którego używa Rothbard, charakteryzując państwo, może zabrzmieć szokująco:
Państwo (a ściślej mówiąc, „członkowie rządu”) przez całe wieki ubierało swoją przestępczą działalność w piękne słowa. Od wieków inicjowało masowe mordy, nazywało je „wojną” i nobilitowało w ten sposób wzajemne wyrzynanie się tysięcy ludzi. Od wieków brało ludzi w niewolę, wcielając ich do sił zbrojnych i nazywając ten proceder „poborem” do zaszczytnej „służby dla kraju”. Od wieków dokonywało rabunku pod groźbą użycia broni, nazywając to „ściąganiem podatków”. Jeśli chcielibyście wiedzieć, jak wygląda państwo i jego postępki w oczach libertarianina, wystarczy, że wyobrazicie sobie państwo jako bandę kryminalistów. Cała libertariańska argumentacja staje się wtedy oczywista (Rothbard 2004: 72–73).
Państwo jest największym agresorem, który narusza „nietykalność osób i ich mienia na masową skalę”. Jest to instytucja immanentnie niemoralna, ponieważ swoje dochody – w przeciwieństwie do dochodów, które jednostki pozyskują, pracując na wolnym rynku – pozyskuje siłą. Problem użycia przemocy dotyczy wszystkich państw – także demokracji, czy państwa opiekuńczego (opodatkowanie to „przymusowe złodziejstwo”). Niestety nikt nie broni człowieka przed państwem, ponieważ posiada ono monopol na dostarczanie usług z zakresu ochrony. Aksjomat nieagresji skierowany jest głównie przeciwko państwu, ponieważ agresja, której dopuszcza się państwo (zwłaszcza jako instytucja wymuszająca podatki) – pomimo swojej skali – jest bezkarna: niedostrzegana lub usprawiedliwiana.
Rothbard mało pisał o problemie ubóstwa i imperatywie pomaganiu ubogim – fakt ten wydaje się być oczywisty. Filozof koncentruje się na zwalczaniu podstawowego zła, jakim jest istnienie państwa. To państwo generuje problem ubóstwa (uzależniając od siebie i okradając ludzi), a następnie problem ten próbuje bezskutecznie rozwiązać. Zadanie państwa polega na dystrybuowaniu dóbr pomiędzy obywatelami, jednak pomimo ciągłego zwiększania pomocy socjalnej kosztem własności ludzi, problem ubóstwa nie zostaje rozwiązany, a wręcz przeciwnie, powiększa się: koszty pomocy społecznej drastycznie wzrastają, a jednocześnie lista potrzeb ludzi nie zmniejsza się, lecz zwiększa. Państwo stwarza i umacnia wyzysk, jest źródłem „podziału klasowego” i konfliktów:
wszystkie rządy utrzymują się z wyzysku społeczeństw; […] ten wyzysk nie jest żadną obiektywną koniecznością. […] sam fakt istnienia podatków i państwa prowadzi nieuchronnie do podziału klasowego na wyzyskującą władzę i wyzyskiwanych rządzonych; […] taki stan rzeczy nie jest bynajmniej obiektywną koniecznością (Rothbard 2004: 47).
W myśli Rothbarda odium negatywności ciąży na każdym państwie, szczególnie jednak na państwie opiekuńczym(17). Państwo to „wmówiło” językiem polityków, urzędników państwowych i intelektualistów, że pomoc socjalna ludziom się należy. Pomoc ta została rozpropagowana językiem praw człowieka, to znaczy językiem konfliktogennych praw pozytywnych (aby komuś coś dać, najpierw trzeba komuś coś zabrać). Państwo opiekuńcze jest instytucją dokonującą masowego rabunku. Rabunek ten przedstawia się jednak jako sprawiedliwość (społeczną, dystrybutywną). Pomoc socjalna nie uchodzi za coś nieetycznego. Przeciwnie, dystrybucyjne działania państwa mają być odpowiedzią na „prawa człowieka”. Retoryka „praw człowieka” sprawia, że z ludzi pobierających zasiłki (lub inne świadczenia) znika „piętno pasożyta”. Zdaniem Rothbarda, karygodny jest brak czynników zniechęcających do bycia utrzymywanym przez innych. Już sama możliwość, a tym bardziej zachęta sprawią, że klienci pomocy socjalnej zawsze się pojawią. „Winą” państwa opiekuńczego jest to, że uzależnia ono jednostki, odbiera im godność i samostanowienie o sobie.
Co decyduje o ubóstwie? Zdaniem Rothbarda, źródłem ubóstwa są czynniki kulturowe i system wartości preferowany przez daną jednostkę czy społeczność, a nie poziom dochodów. Filozof zwraca uwagę na to, że do czasu wielkiego kryzysu lat 30. w Stanach Zjednoczonych nie istniała wcale albo prawie opieka państwowa, a „ludzie nie umierali masowo z głodu”. Od roku 1930 w kraju stopniowo zmniejszało się ubóstwo, a – paradoksalnie – nastąpił wzrost świadczeń społecznych. Wzrost świadczeń społecznych nie jest jednak odpowiedzią na wzrost ubóstwa. Rothbard nie godzi się na wizję człowieka zdeterminowanego zewnętrznymi okolicznościami: o ubóstwie decyduje wolny wybór(18), a o wzroście świadczeń socjalnych decyduje socjalnie zorientowana polityka.
Co należy zrobić, aby zlikwidować ubóstwo? Należy przestać dofinansowywać pasożytniczy system wartości. Trzeba jak najszybciej zrezygnować z „kazań na temat praw”. W przeciwnym razie organizowana przez państwo walka z ubóstwem nie będzie niczym innym jak… propagowaniem ubóstwa. Reforma sytemu opieki społecznej powinna polegać „na odbudowie i rozwinięciu kunsztu z korzystania z wolności”(19). Rothbard pyta: co mógłby zrobić rząd, aby pomóc biednym? Odpowiedź brzmi: usunąć się. Do tych głównych postulatów filozof dorzuca jeszcze: obniżenie podatków, rezygnację z bezproduktywnych przedsięwzięć pochłaniających miliardy dolarów, takich jak program lotów kosmicznych, robót publicznych czy rozwój przemysłu zbrojeniowego. Należy zrezygnować z płacy minimalnej, która generuje bezrobocie. Trzeba znieść przywileje związkowe. W sensie pozytywnym chodzi o rozwój produkcji dóbr i usług potrzebnych do rozwoju gospodarki. Chodzi o rozwój wolnego rynku i wolnych działań – ostatecznie chodzi o sprawiedliwość nie dla jakiejś uprzywilejowanej grupy: ubogich („słabych”) lub bogatych („silnych”), lecz o sprawiedliwość dla wszystkich(20).
Rothbard postuluje całkowite zniesienie systemu pomocy państwowej. Państwo jako instytucja przestępcza nie może służyć jako pośrednik niesienia pomocy i działań etycznych. Z wolnościowego punktu widzenia należy zaniechać wszelkiej pomocy organizowanej przez rząd i oprzeć ją całkowicie na działalności organizacji prywatnych, których celem byłoby wspieranie ubogich w ich jak najszybszym powrocie do samodzielności. Dobroczynność jest możliwa i pożądana, jednak tylko w ramach oddolnych inicjatyw społeczeństwa obywatelskiego, w ramach którego ludzie dobrej woli, nieprzymuszeni, poświęcają swój czas czy dotują działania charytatywne. Państwowe programy socjalne są sposobem na przetrwanie bez pracy, natomiast prywatna dobroczynność uczy samodzielności i odpowiedzialności. Państwowa biurokracja deprawuje moralnie, natomiast prywatna pomoc wpiera się na kodeksie moralnym, afirmującym pracowitość, przezorność, oszczędność, trzeźwość, kształtowanie charakteru, czy troskę o reputację(21).
Ład społeczny oparty na sprawiedliwości, ufundowanej na nienaruszalności własności, wolności i życia, jest wsparciem aksjologii preferującej człowieka odpowiedzialnego, samodzielnie się utrzymującego i uczciwego. Lekarstwem na patologię generowaną przez instytucję państwa jest wolny rynek oraz szacunek dla własności prywatnej. Libertariańskie społeczeństwo, to rzeczywistość, w której każda jednostka posiada równe prawa negatywne. Każda osoba zyskuje zatem możliwość takiego kształtowania swojego życia, jakie uzna za właściwe. Sukces finansowy, podobnie jak finansowy upadek, są dziełem człowieka, a nie determinujących go czynników zewnętrznych. Lekarstwem na sytuacje kryzysowe i niepowodzenia w życiu jest pomoc ludzi dobrej woli. Jest to jednak pomoc, której celem ma być powrót do samodzielności i przedsiębiorczości.
Rothbard optuje za społeczeństwem kontraktowym, które oparte jest na dobrowolnych wymianach. Opowiada się on za wolnym rynkiem, ponieważ relacje tutaj występujące – w przeciwieństwie do relacji narzucanych przez państwo – są dobrowolne i symetryczne (Juruś 2008: 123). Wolny rynek rozwija współpracę, odpowiedzialność, przedsiębiorczość, co z kolei utrwala wolność. Harmonijne współżycie, szacunek dla pokoju, etyka – są fi larami wolnego rynku. Wolny rynek, obok pryncypialności etycznej, to znaczy szacunku dla praw człowieka (praw naturalnych), wzmaga bodźce produkcyjne i poprawia standard życia, co, w konsekwencji – zmniejsza biedę i ubóstwo(22).
Intencją autora Etyki wolności nie jest przedstawienie utopii społecznej, wierzy on jednak w możliwość zbudowania bezpaństwowego społeczeństwa, z którego została wyeliminowana przemoc. Jest to społeczeństwo odpowiedzialnych, wolnych i pokojowo współpracujących ze sobą ludzi. Społeczeństwo to można nazwać kontraktowym społeczeństwem wolnorynkowym, w którym wszelkie relacje opierają się na dobrowolnej wymianie, a mówiąc dobitniej, na „dobrowolnej interakcji” (Rothbard 2007: 208). Wszelkie formy przymusu zostały zastąpione przez dobrowolne relacje – umowy. Aby umowa była ważna, nie może ona jedynie negować ludzkiej wolności. Wolność jest, w kontekście likwidacji ubóstwa, sprawą kluczową:
[…] to właśnie wolna wymiana i kapitalizm doprowadziły do ogromnej poprawy poziomu życia. Tylko kapitalistyczna produkcja może zlikwidować ubóstwo. Produkcja jest najważniejsza, a tylko w warunkach wolności ludzie mogą produkować w najbardziej efektywny sposób. Siła i przemoc mogą służyć „dystrybucji”, lecz nie produkcji. Interwencje w rynek hamują produkcję, a w socjalizmie niemożliwe jest prowadzenie rachunku ekonomicznego. Ponieważ wolny rynek prowadzi do maksymalizacji zadowolenia konsumentów, tylko on jest drogą do likwidacji ubóstwa(23).
Rozwiązanie oparte na wolnej ekonomii i wolnej charytatywności jest – w przeciwieństwie do państwowego systemu pomocy socjalnej – etyczne i skuteczne.
4. POTENCJAŁ DOBROCZYNNOŚCI
Potrzeba organizacji pomocy dla potrzebujących oraz analiza przyczyn ubóstwa nie znalazły się całkowicie na marginesie refleksji libertariańskiej. Przeciwnie, można próbować tak interpretować doktrynę Rothbarda, by wyłowić z niej potencjał działań dobroczynnych. Na pierwszy rzut oka potencjał ten wydaje się być nieobecny. Przypomnijmy fakty, które potwierdzałyby taką tezę:
– człowiek nie posiada obowiązku poszukiwania osób potrzebujących;
– potrzeby jednych ludzi nie nakładają na innych obowiązków ich spełniania;
– skrajne ubóstwo czy zagrożenie życia nie znoszą absolutnego
prawa własności;
– człowiek nie może zostać zmuszony do utrzymywania innych
przy życiu – nawet własnych dzieci(24);
– własność może służyć zaspokojeniu interesu własnego i może być marnotrawiona;
– własność nie jest czymś, co należy się w imię praw pozytywnych.
Żadna potrzeba nie sprawia, że można siłą odebrać dobra tym, którzy je posiadają. Rothbard sprzeciwiłby się twierdzeniu, że ktoś – wbrew swojej woli – powinien zostać zmuszony, aby komuś pomagać, na kogoś lub za kogoś pracować (utrzymywać go) – nawet jeśli w konsekwencji takiej decyzji jakaś osoba straci życie. Nie można siłą zmuszać do pomagania innym – tak jak robi to (agresywne) państwo opiekuńcze (rękami konkretnych ludzi). Nie można zostać niewolnikiem drugiej osoby nawet w imię szczytnych celów, ponieważ – według przekonania Rothbarda – wolna wola jest niezbywalna(25). Jeśli ktoś przemocą odbiera właścicielowi jego własność – okrada go, niezależnie od tego, czy intencją jego działań są cele godne pochwały, czy godne potępienia. Jedynie praca (podobnie, dobrowolna umowa, spadek itd.) włożona w określony przedmiot, niebędący własnością innego podmiotu, daje do niego absolutne prawo.
Gdzie zatem, w kontekście pomagania potrzebującym, skrywa się pozytywna strona koncepcji Rothbarda? Filozof ten stawia sobie za cel wolność od przymusu – wolność jest dla niego „najwyższym celem politycznym”, „zasadniczym celem filozofii libertariańskiej” (Rothbard 2010: 383). Cel ten nie wyklucza wszakże dobroczynności oraz walki z ubóstwem. Rothbard nie twierdzi, że potrzebującym nie należy pomagać. Przecież, jeśli ktoś nie musi czegoś zrobić, to nie oznacza to, że tego nie zrobi; jeśli ktoś nie musi pomagać innym, to nie oznacza to, że nikomu nie pomoże; jeśli ktoś nie jest zmuszony do tego, aby dzielić się z innymi, to nie oznacza to, że z nikim się nie podzieli. Dlaczego przymus państwowy miałby skutkować rozrostem dobroczynności, a nie, przeciwnie: wolna i dobra wola? I czy to, co nieetyczne (użycie siły), może być filarem tego, co etyczne (troska o bliźniego)(26).
Impuls do niesienia pomocy potrzebującym nie jest w libertarianizmie zniesiony. To prawda, że człowiek nie posiada zobowiązań wobec innych – jednak trzeba dodać: o ile nie wypływają one z dobrowolnej umowy. Nie wiadomo zatem jak jednostka wykorzysta swoje absolutne uprawnienie do posiadania siebie i rzeczy na własność. Może ona, na przykład, zaangażować się w pomoc ubogim czy powołać do życia fundację charytatywną. Rothbard tego nie zakazuje. Kiedy funkcję dystrybutora dóbr przejmuje państwo, jednostka może wręcz czuć się zwolniona z odpowiedzialności za los innych. Może to właśnie pod wpływem refleksji libertariańskiej, a nie deterministycznej wizji etatystycznej, człowiek poczuje się wezwany do nieegoistycznego kształtowania swojego życia?
Rothbard nie wyklucza istnienia obowiązków wobec innych. Powtórzmy: nie istnieją obowiązki wobec innych, niewynikające z wcześniejszej umowy. Rothbard nie zabrania nikomu „umawiania się” w celu przekazywania swojego majątku innym, czy poświęcania się dobroczynności. Nie ma żadnych podstaw ku temu, by sądzić, że zwolennik libertarianizmu jest w każdym przypadku egoistą(27). Czy ktoś, kto sam decyduje o swoim losie, musi działać wyłącznie dla własnej korzyści? Wolna wola nie oznacza ani egoizmu, ani koncentracji na interesie materialnym. Nie można twierdzić, że libertarianin jest zawsze egoistą, tak samo jak nie można twierdzić, że socjalista jest zawsze altruistą(28).
Prawa samoposiadania nie należy utożsamiać z egoizmem. Nie jest prawdą, że Rothbardowskie ujęcie człowieka z konieczności prowadzi do obojętności i braku wrażliwości na los innych. Niezbywalne prawo do posiadania samego siebie nie znosi w libertarianizmie nacisku na etykę i wzajemną pomoc ludzi. Przeciwnie, relacje międzyludzkie zostają w libertarianizmie wzmocnione. Muszą być one silniejsze niż w państwie opiekuńczym, ponieważ kiedy nie można liczyć na pomoc państwa, trzeba liczyć na siebie, rodzinę i społeczeństwo. W świecie libertariańskim wzmocnieniu ulegają relacje przyjacielskie, sąsiedzkie, lokalne. Rothbard kładzie nacisk na współpracę i kooperację. Libertarianizm nie jest wezwaniem do nieliczenia się z drugim człowiekiem. Rothbard nie oparł „swojej sprawy na Nicości” i przekonaniu, że „Ja jest Jedyne” (Stirner 1996: 440 i 434). Brak jakichkolwiek zobowiązań wobec innych i traktowanie innych według własnych potrzeb nie są poglądami Murraya Rothbarda, lecz Maksa Stirnera(29).
Poglądy Rothbarda nie są poglądami stricte materialistycznymi i nihilistycznymi. Istotą libertarianizmu jest sprzeciw wobec siły fizycznej, zwłaszcza tej, z którą pod pozorem prawa ludzie spotykają się ze strony państwa. Nie jest zatem prawdą, że istotą libertarianizmu, afirmującego wolny rynek, jest pogoń za pieniądzem i dobrami materialnym. Po pierwsze, nie istnieją dobra materialne przeciwstawione dobrom duchowym:
Ekonomia nie jest więc nauką zajmującą się w szczególności „dobrami materialnymi” lub „materialnym dobrobytem”. Przedmiotem jej zainteresowania są działania podejmowane przez ludzi w celu zaspokojenia swych potrzeb, a szczególnie proces wymiany dóbr jako środek do „wyprodukowania” stanu zadowolenia. Dobrami tymi mogą być namacalne towary lub nienamacalne osobiste usługi (Rothbard 2007: 298).
Po drugie, gospodarka pieniężna nie skłania ludzi do wzgardzania dobrami niewymienialnymi. Przeciwnie:
jest znacznie mniej prawdopodobne, by osoba w skrajnie trudnej sytuacji materialnej preferowała dobra niewymienialne nad wymienialne bardziej niż ta, której „standard życia” pod względem tych drugich jest wysoki (Rothbard 2007: 359).
Jest prawdą, że człowiek, aby przeżyć, musi pozyskiwać dobra materialne, nie jest jednak prawdą, że nic poza gromadzeniem dóbr materialnych człowieka nie interesuje. Absolutność prawa własności nie oznacza, że ostatecznym celem każdego człowieka jest posiadanie. Rothbard pisze:
Każda jednostka posiada wiele osobistych celów i własną hierarchię ich ważności na jej osobistej skali wartości […]. Świat libertariański to świat, w którym każda jednostka byłaby wolna w wyborze i dążeniu do własnych celów (Rothbard 2010: 383).
Ostatecznym celem człowieka wydaje się być wolność wyboru własnej drogi życia(30). To właśnie wolność istoty ludzkiej zakłada bycie właścicielem samego siebie oraz właścicielstwo sprawiedliwie zawłaszczonych rzeczy. Rothbard uważa, że człowiek nie może swojego życia oddać komuś w posiadanie, to znaczy, nie może dobrowolnie stać się niewolnikiem. Ostatecznie zatem, szacunek dla wolności jest dla Rothbarda ważniejszy niż wszelkie „trudności świata materialnego”. Duchowe określenie człowieka, wyrażone w przekonaniu o niezbywalności wolnej woli, przekracza wizję człowieka „robiącego interesy” – choć, oczywiście, w uprawianiu ekonomii nie ma niczego złego.
W świecie libertariańskim człowiek może, lecz nie musi uwzględniać potrzeb otoczenia społecznego. Jego prawo do własności prywatnej jest bowiem prawem absolutnym (może on zatem robić ze swoją własnością co zechce) oraz negatywnym, czyli niekonfliktogennym – brak okazania komuś pomocy nie jest bowiem aktywnym stosowaniem przemocy wobec kogoś. Rothbard uważa, że gdyby ludzie z żelazną konsekwencją szanowali prawa własności, udałoby się zmniejszyć nie tylko ubóstwo, ale również można by rozwiązać inne palące problemy(31). Jego zdaniem, w pozytywne prawa socjalne wpisany jest konflikt, gdyż zakładają one z góry konieczność spełniania potrzeb innych ludzi. Czy jednak prawa socjalne są prawami, na które wszyscy muszą się godzić? Czy wszyscy muszą opowiadać się po stronie opiekuńczego modelu życia państwowego? Przecież, niezależnie od tego jak silny nacisk wywrze państwo (de facto określona grupa ludzi) na egzekwowanie praw socjalnych, zawsze będą istniały jednostki, które – nawet zagrożone śmiercią – nie będą chciały realizować potrzeb społecznego otocznia. Co więcej, naturalne prawo posiadania siebie samego – nawet z Locke’owskim, moralnym zobowiązaniem do konieczności podtrzymania siebie i innych przy życiu – nie upoważnia do stosowania przymusu wobec tych, którzy, z różnych powodów, nie pomagają i nie chcą pomagać innym. Kto bowiem i w imię czego ma prawo do stosowania przemocy? Kto ma prawo do określania za jednostki rodzaju, liczby, zakresu i sposobu definiowania potrzeb społecznych (zwłaszcza, że potrzeby te ciągle rosną, a nie maleją)? Czy może to być instytucja państwa, która pod pozorem etyki narzuca ludziom monopolistyczne mechanizmy i stosuje przemoc?
Czy można uznać projekt Rothbarda za projekt nieetyczny? Jeśli zgodzimy się, że pod pojęciem „etyki” będziemy rozumieć imperatyw niegwałcenia ludzkiej wolności, to Rothbard przeciwko etyce nie grzeszy. Co więcej, wydaje się, że libertarianizm jest – do pewnego stopnia – wyrazem powszechnie obowiązujących intuicji etycznych. Na przykład nikt nie potępia ludzi, którzy idąc na spacer, nie rozdają ubogim swoich pieniędzy. Nikt nie potępia ludzi, którzy nie przekazują swojego dobytku czy pieniędzy w celu wsparcia głodujących w krajach Trzeciego Świata. Nikt nie potępia tych Polaków, którzy nie łożą na utrzymanie polskich hospicjów. Nikt nie piętnuje osób, które budują dom dla siebie i swojej rodziny, a nie dla bezdomnych. Działania etyczne wydają się być bowiem pewnym naddatkiem, nadbudowanym na codziennym życiu. Naddatek ten ma swoje źródło w ludzkiej wrażliwości, dobrym sercu czy empatii… Etyczna wrażliwość jest pożądana, podziwiana i godna najwyższej pochwały, nie oznacza to jednak wcale, że jej brak jest w każdym przypadku godny nagany i napiętnowania. Etyczne intuicje Rothbarda znajdują natomiast swoje jednoznaczne potwierdzenie, ponieważ, bez wątpienia, potępiamy kogoś za to, że kradnie cudzą własność, krzywdzi, torturuje czy zabija człowieka. Pod względem upartej obrony przeświadczenia, że człowieka nie można zmuszać do dobroczynności, Rothbard nie wydaje się nawet myślicielem oryginalnym, a raczej kimś, kto wyraża obiegowe opinie!
Czy zatem, ostatecznie, powiązanie idei własności absolutnej z ideą dobroczynności jest w libertarianizmie możliwe i przynosi należyte owoce? Jeśli ktoś pyta o los „słabych” w świecie libertariańskim, to trzeba odpowiedzieć, że ze świata tego nie znikają osoby głodne czy gorzej sytuowane, jednak – dzięki idei własności absolutnej – powodzi się im tutaj znacznie lepiej niż „pod osłoną” państwa socjalnego. Jak zauważa Rothbard, problemu ubóstwa całkowicie wyeliminować się nie da (pragnienie tego typu jest utopijne), jednak – dzięki libertarianizmowi – ludzi potrzebujących pomocy socjalnej może być znacznie mniej. Oto argumenty:
1. Wolny rynek oraz brak opieki ze strony państwa wzmocni postawę odpowiedzialności za siebie.
2. Brak obciążeń podatkowych pociągnie za sobą wzrost ludzi lepiej sytuowanych, którzy będą mogli wspomóc biednych (oczywiście nie wszyscy to zrobią, jednak jakaś część z pewnością tak).
3. Obniżenie kosztów związanych z zatrudnieniem sprawi, że większa liczba ludzi podejmie pracę i będzie mogła samodzielnie się utrzymać.
4. Ponieważ dobroczynność społeczeństwa jest odwrotnie proporcjonalna do obciążeń fiskalnych, w świecie opartym na zasadzie własności absolutnej, działania dobroczynne rozwiną się, a nie osłabną (zob. Murray 2001).
5. Libertarianizm nie stoi w sprzeczności z kalkulacją typu: „jeśli będę dobry dla bliźnich, to będziemy tworzyć harmonijną wspólnotę, a nie walczyć ze sobą o kawałek chleba”.
Jeśli jakieś osoby nie godzą się na logikę powyższego wywodu, to mogą one zawrzeć inną niż libertarianie umowę i przystąpić do stowarzyszenia opartego na innych, preferowanych przez siebie mechanizmach i warunkach. W ramach takiego stowarzyszenia wszyscy nawzajem mogą gwarantować sobie, na przykład, świadczenia emerytalne czy zdrowotne. Osoby takie nie posiadają jednak prawa, aby zmuszać inne jednostki do wstąpienia w szeregi tej organizacji. Nie posiadają one również prawa, by pod groźbą użycia siły zmuszać kogoś do wnoszenia opłat za bycie członkiem tego stowarzyszenia.
Brak retoryki, która pomoc potrzebującym czyni niekwestionowanym imperatywem, nie oznacza w liberatrianizmie braku potencjału do niesienia pomocy. W Rothbardowskim ujęciu praw naturalnych jako fundamentalnych praw człowieka zawiera się próba ujęcia i określenia tego, co dla człowieka najważniejsze. Nie ma żadnych przeszkód ku temu, by ktoś za cel swojego życia obrał działania altruistyczne, poświęcenie się dla innych, a nawet przejęcie za kogoś jego obowiązków. Wszystko co płynie z wolności, zasługuje na najwyższe uznanie i wsparcie. Ostatecznie zatem, uwypuklając związek idei własności absolutnej z imperatywem likwidacji biedy i niesienia pomocy potrzebującym, można zaryzykować stwierdzenie, że libertariański model dobroczynności jest bardziej skuteczny i bardziej moralny od dobroczynności państwa opiekuńczego.
5. ETOS LIBERTARIAŃSKI
Libertarianizm stanowi w filozofii politycznej nową jakość, wzbogacając tradycyjne rozróżnienia – „lewica i prawica”, „utopijność i realizm” – o nową pozycję: „libertarianizm i autorytaryzm”(32). Autorytaryzm kładzie nacisk na władzę jednostek, które narzucają swoją wolę kosztem własności i wolności innych jednostek. Libertarianizm odrzuca autorytet władzy, broniąc dobrowolności wszelkich relacji społecznych oraz wolnego rynku jako wyrazu wolnych umów, zgody i dialogu. W libertarianizmie Rothbarda należy widzieć przede wszystkim etykę nieużywania przemocy w stosunkach międzyludzkich. Nie jest to rodzaj etyki powiązany ani z prawem, ani z religią, lecz z wolnością i wolnym rynkiem (jedna z fundamentalnych prac Rothbarda nosi tytuł The Ethics of Liberty).
Rothbard nawołuje do bycia etycznym zawsze i wszędzie. Pod tym względem jest to filozof bezkompromisowy:
[…] libertarianin odmawia przyznania państwu moralnej sankcji dla podejmowania przez nie działań, które niemal wszyscy uważają za niemoralne, nielegalne i przestępcze, gdy popełniane są przez jednostkę lub grupę osób. Krótko mówiąc, libertarianin obstaje przy zasadzie, by prawo moralne stosować do wszystkich podmiotów i nie czynić wyjątków dla żadnej jednostki ani grupy. […] wojna jest masowym morderstwem, pobór niewolnictwem, a podatki – grabieżą (Rothbard 2004: 46–47).
Przyjęcie etyki opartej na aksjomacie nieagresji skutkuje tym, że całą sieć skomplikowanych relacji międzyludzkich można podzielić na relacje dobrowolne i hegemoniczne („Im większe znaczenie ma zasada hegemoniczna, tym większy będzie rozmiar niewolnictwa i ubóstwa”) (Rothbard 2009a: 354–355). W perspektywie aksjomatu nieagresji tradycyjne intuicje etyczne ulegają rozpadowi. Okazuje się bowiem, że relacje dobrowolne, czyli te, w których nie ma użycia przemocy bądź groźby jej użycia, stają się relacjami legalnymi. Na przykład pornografia, homoseksualizm, prostytucja, zboczenia seksualne, narkotyzowanie się, jako tzw. przestępstwa bez ofiary, są w libertarianizmie czynami legalnymi, za które nie można karać(33). Czynami przymusowymi („hegemonicznymi”), nielegalnymi i domagającymi się jakieś kary są natomiast wszelkie świadczenia pobierane przymusowo przez państwo, takie jak na przykład składki na ZUS, publiczną służbę zdrowia czy wszelkie formy podatków.
Rothbard rysuje w swojej filozofii wyrazistą alternatywę: wolności przeciwstawionej hegemonii, wolnego rynku przeciwstawionego etatyzmowi. Oczywiście, uwiąd państwa nie oznacza dla filozofa końca etyki, praworządności czy wsparcia dla potrzebujących. Przeciwnie, w miejsce przemocy pojawia się etyka różnorodności oparta na wolności. Zakazy lub nakazy nie znikają ze świata libertariańskiego. Funkcjonują one jednak nie dlatego, że zostały narzucone przez państwo, lecz dlatego, że zostały dobrowolnie przyjęte przez lokalne społeczności. Cechą wyróżniającą myśl Rothbarda jest opowiedzenie się za zróżnicowaną aksjologią:
Podczas gdy etatyści, którzy mają chęć narzucania wszystkich swoich wartości byliby rozczarowani, tak każda grupa mieszkańców miałaby satysfakcję z przebywania w otoczeniu ludzi dzielących z nimi podobne wartości. Choć prywatne właścicielstwo nie jest utopią czy panaceum na wszelkie problemy, stanowi jednak najlepsze z możliwych rozwiązań, na które przystałaby większość ludzi(34).
Ludzie w naturalny sposób pragną przebywać w otoczeniu tych, z którymi podzielają wspólne wartości. Rothbard nie odbiera zatem człowiekowi religijnemu jego dogmatów, nie odbiera demokracie możliwości krzewienia demokracji, nie odbiera narkomanowi prawa do narkotyzowania się, nie odbiera społecznikowi jego zaangażowania się w pomoc dla potrzebujących. Przeciwnie, każdy ma prawo do decydowania o swoim życiu i własnym rozwoju – o ile nie krzywdzi innych i szanuje fundamentalne prawa człowieka.
Aksjomat nieagresji jest źródłem poczucia tego, co sprawiedliwe(35). Perspektywa Rothbardowska w miażdżący sposób uderza w koncept sprawiedliwości dystrybutywnej, która przesunęła dyskurs o sprawiedliwości z płaszczyzny etycznej na płaszczyznę materialną. Czym jest sprawiedliwość dystrybutywna? Ideę tę wprowadził do filozofii nowożytnej zwłaszcza fundator liberalizmu lewicowego, John Stuart Mill, dokonując sztucznego oddzielenia produkcji od dystrybucji(36). Podział ten prowadzi nieuchronnie do socjalizmu, gdyż dystrybucja zakłada istnienie dystrybutora, którym jest państwo (Mill 1965: 322). Dystrybucja zakłada, że najpierw ludzie produkują dobra, a następnie dystrybutor-państwo dokonuje ich sprawiedliwego podziału. Rothbard sprzeciwia się takiemu podejściu. Istnieje jedynie produkcja wraz z wymianą towarów i usług – nie ma dystrybucji. Oddzielenie produkcji od dystrybucji pojawia się wraz z przymusowym opodatkowaniem, które w ogóle stwarza problem dystrybucji.
Sprawiedliwość dystrybutywna wypacza intuicje etyczne. Zakłada ona bowiem, że jest czymś złym, że jedni posiadają więcej, a drudzy mniej. Sprawiedliwość dystrybutywna każe stawiać pytania typu: „ile posiadam ja, a ile posiadają inni?”, „dlaczego ja nie posiadam tylu dóbr ile posiadają inni?”. Dyskurs ten wskazuje na zachłanność i ślepotę pytających: lekceważą oni pracowitość, pomysłowość i kreatywność jednostek, zazdroszczą innym sukcesu, koncentrują się jedynie na skutkach ludzkich działań. Sprawiedliwość dystrybutywna trywializuje wolną wolę, opiera się na zawiści i resentymencie. Ciągłe porównywanie dóbr w sferze materialnej sprawiło, że sprawiedliwość została błędnie utożsamiana z dzieleniem, czyli z dystrybucją dóbr. Refleksja Rothbarda prowokuje do postawienia pytań etycznych na nowo. Tym razem jednak pytania etyczne powinny być głębsze, bardziej fundamentalne.
Jak brzmią pytania etyki libertariańskiej? Aby móc dzielić dobra, najpierw muszą one do kogoś należeć. Rothbard „zapytałby”: „Kto dobra wytworzył?”(37), „Kto jest ich właścicielem?”, „Czy właściciel oddaje swoją własność dobrowolnie?”, „Czy ktokolwiek ma prawo odebrać człowiekowi jego własność wbrew jego woli?”. Aby odpowiedzieć na te pytania, trzeba powrócić na płaszczyznę etyczną. Dla Rothbarda etyka i sprawiedliwość opierają się na nieagresywnym zachowaniu się w stosunku do drugiego człowieka (nie stosowaniu wobec nikogo przemocy). Sprawiedliwość oznacza również nieinstrumentalne traktowanie podmiotu. Jednostka nie może służyć jako środek zaspokajania potrzeb innych ludzi(38). Na przemoc i instrumentalne (niewolnicze) traktowanie ludzi godzą się jednak ci, którzy utrzymują, że sprawiedliwość leży w dystrybucji dóbr. Jest to całkowite wypaczenie pojęcia sprawiedliwości. Źródłem sprawiedliwości jest aksjomat nieagresji. Nie jest niesprawiedliwością skrócenie – wydłużonej o prawa socjalne – listy „praw człowieka”. Niesprawiedliwością jest odmówienie człowiekowi fundamentalnych praw naturalnych, które są takie same dla wszystkich (wynika to z natury). Praw tych nie można łamać w wymiarze politycznym – choćby przestępstwo to usprawiedliwiała retoryka etyczna.
Przymus opodatkowania oraz oderwana od realiów wolnego rynku dystrybucja jest istotą państwa opiekuńczego. Zwolennicy socjalizmu argumentują, że dopiero wraz z dystrybucyjną funkcją państwa, wolnej ekonomii zostaje przydana etyka. Zdaniem Rothbarda jest to zafałszowanie etyki i poczucia tego, co sprawiedliwe. Niesprawiedliwość nie pojawia się tam, gdzie ktoś posiada więcej, a ktoś posiada mniej, lecz tam, gdzie nie ma dobrowolnej zgody i szacunku dla wolności. Jeśli nie godzimy się na to, że ludzi można instrumentalizować i czynić z nich niewolników zaspokajających potrzeby innych – wtedy idea sprawiedliwości dystrybutywnej upada. Rozwiązanie problemu ubóstwa i imperatyw pomocy nie mogą opierać się na obieraniu jednym i dawaniu drugim. Rozstrzygnięcie Rothbarda jest inne. Odpowiedzią jest etyka i dobrobyt, które zakładają gospodarkę opartą na szacunku do pierwotnych praw własności, które są punktem odniesienia dla wszystkich praw – także dla praw człowieka.
Rothbard jest myślicielem z gruntu nastawionym na pytania etyczne. Własność nie jest w jego ujęciu chroniona ze względu na korzyść i zysk, lecz ze względu na etyczne warunki decyzji ekonomicznych. Państwo nie może inicjować sprawiedliwych działań i pomocy dla potrzebujących, ponieważ nie jest instytucją etyczną, lecz przestępczą, która posiada monopol na użycie siły. Istotne jest również to, iż – abstrahując od kwestii moralnych – państwo jest wtórne w stosunku do produkcji i wymiany dóbr. Produkcja i wymiana dóbr mogą istnieć bez państwa, a nie odwrotnie: to państwo zależy od rynku, a nie rynek od państwa. Wolny rynek jest produktywny, dystrybucja jest pasożytnicza. Istotą wolnego rynku jest konkurencja i produkcja, istotą państwa – zależność i kradzież. Dlatego też Rothbard opowiada się za dobrowolną wymianą dóbr i usług na wolnym rynku, likwidacją państwa i podatków, co zlikwiduje problem niesprawiedliwej dystrybucji.
Na zakończenie pragnę zestawić „dialog” myśli, które streszczają przedstawione zagadnienia. Pierwsza wypowiedź opowiada się z istnieniem sprawiedliwości dystrybutywnej, oparta jest na idei praw człowieka, obejmujących prawa socjalne. Druga wypowiedź jest wymownie prosta, odwołuje się do przekonania, że sukces człowieka leży w jego pracowitości i kreatywności, a źródłem sprawiedliwości jest aksjomat nieagresji. Ocena i słuszność tych wypowiedzi musi przez każdego zostać dokonana samodzielnie:
1.
Podobnie jak niewolnictwo i apartheid, ubóstwo nie jest rzeczą naturalną. Zostało stworzone przez człowieka i może być przez zwyciężone przez człowieka. Przeciwdziałanie ubóstwu nie jest gestem dobroczynności. To akt sprawiedliwości. To działanie na rzecz podstaw praw człowieka prawa do godności i odpowiedniego poziomu życia.
2.
Ubóstwo nie ma żadnych przyczyn. Tylko dobrobyt je ma(39).
Katarzyna Guczalska
Dane bibliograficzne publikacji:
Katarzyna Guczalska, Koncepcja własności prywatnej Murray’a Rothbarda w kontekście pomocy i ubóstwa, w: Prakseologia, nr 153/2012, s. 107-136.
BIBLIOGRAFIA
Barry N. P. 1986. On Classical Liberalism and Libertarianism. London: Macmillan.
Boaz D. 2005. Libertarianizm. Przeł. D. Juruś. Poznań: Zysk i S-ka.
Juruś D. 2005. Czy Robert Nozick był libertarianinem?. „Principia” XLI–XLII: 233–260.
Juruś D. 2007. Ekonomiczne i etyczne podstawy libertarianizmu. „Ruch filozoficzny” LXIV/1, 99–115.
Juruś D. 2007a. Wokół własności. Próba uporządkowania stanowisk w filozofii i polityki. „Analiza i egzystencja” 5:159–178.
Juruś D. 2008. Władza na własność, w: Zuziak W., Mysona Byrska J. (red.), Wolność i władza w życiu publicznym. Kraków: Wydawnictwo Naukowe Papieskiej Akademii Teologicznej. 121–132.
Juruś D. 2010. Od „dobra wspólnego” do wspólnego zła. w: Dobro wspólne, red. Probucka D. Krakow: Wyd. Naukowe Uniwersytetu Pedagogicznego. 201–209.
Juruś D. 2011. Geneza państwa opiekuńczego w USA z libertariańskiej perspektywy. w: Wielomski A., Kalita C. (red.), O źródłach państwa i władzy politycznej. Warszawa: 114–131.
Juruś D. (w druku) Teoretyczne podstawy libertarianizmu. Kraków: Księgarnia Akademicka.
Locke J. 1922. Dwa traktaty o.rządzie. Przeł. Z. Rau. Warszawa: PWN.
Mill J.S. 1965. Zasady ekonomii politycznej. Przeł. E. Taylor. Warszawa: PWN, t. I, ks. II, rozdz. 1.
Modrzejewska M. 2010. Libertariańskie koncepcje jednostki i. państwa we współczesnej amerykańskiej myśli politycznej. Kraków: Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Murray Ch. 2001. Bez Korzeni. Polityka społeczna USA 1950–1980. Przeł. P. Kwiatkowski. Warszawa: Zysk i S-ka.
Nozick R. 1999. Anarchia, państwo, utopia. Przeł. P. Maciejko, M. Szczubiałka. Warszawa: Fundacja Aletheia.
Rothbard M. N. 1980. Myth and Truth about Libertarianism. „Modern Age”, t. 24, nr 1.
Rothbard M. N. 1994. Nations by Consent: Decomposing the Nation State. „Journal of Libertarian Studiem”, t. 11, nr 1, Fall.
Rothbard M. N. 2004. O nową wolność. Manifest libertariański. Przeł. W. Falkowski. Warszawa: Fundacja Odpowiedzialność Obywatelska, Oficyna Wydawnicza Volumen.
Rothbard M. N. 2007. Ekonomia wolnego rynku: wykład akademicki. Przeł. R. Rudowski. Warszawa: Fijorr Publishing, t. I.
Rothbard M. N. 2009. Egalitaryzm jako bunt przeciwko naturze. Przeł. K. Węgrzecki. Chicago/Warszawa: Fijorr Publishing.
Rothbard M. N. 2009a. Interwencjonizm, czyli władza a rynek. Przeł. R. Rudowski. Chicago/Warszawa: Fijorr Publishing.
Rothbard M. N. 2010. Etyka wolności. Przeł. J. Woziński, J. M. Fijoł. Warszawa: Fijorr Publishing.
Rothbard M. N. Six Myths About Libertarianism. http://www.lewrockwell.com/rothbard/rothbard12.html
Sepczyńska D. (w druku) Libertarianizm. Mało znane dzieje pojęcia zakończone próbą definicji.
Stirner M. 1995. Jedyny i jego własność. Przeł. J. i A. Gajlewiczowie. Warszawa: PWN.
Summary
Murray Rothbard’s Concept of Absolute Property in the Context of Welfare and Poverty
The specificity of Rothbard’s thought consists in his original property theory. A part of the article entitled, Concept of Absolute Property is dedicated to that problem. To highlight the importance of the absolute property right, I confront it with John Locke’s limited property right. The chapter, Negation of state and negation of poverty, demonstrates that uncompromising criticism of the institution of state is an attempt at solving the problem of poverty by economic means. The idea is simple: eliminate the state that impoverishes people and deprives them of the fruit of their labour. The section Potential for charity looks towards anthropology; I present Rothbard’s understanding of people and indicate the goal of human existence. I claim that rightful participants of economic processes are guided by their own interests, which does not mean that their decisions and behaviours exclude altruistic actions. Summarising the whole of the considerations of the part Libertarian ethos, I refer to the axiom of the ethics founded by Rothbard and I aim at identifying the essence of libertarian justice, which I juxtapose with distributive justice. Discussing Rothbard’s thought, I place the main emphasis on extracting a new way of thinking about ethics and justice. In particular, I wish to demonstrate that the absolute nature of property rights does not negate obligations towards people and may contribute to solution of the problem of poverty.
Keywords: property, freedom, state, justice, poverty, welfare, charity, distribution, freemarket, capitalism
(1) Barry 1986: 173. W artykule, pisząc słowo „libertarianizm“, mam na myśli jedynie poglądy Rothbarda. Idąc tropem polskiego badacza libertarianizmu, D. Jurusia, nie używam terminu „anarchokapitalizm”, który Rothbard zaczął stosować w latach 50. XX wieku, ponieważ określenie to może być mylące w odniesieniu do drugiego członu „kapitalizm”. Kevin Amos Carson, „wolnorynkowy antykapitalista”, przedstawiciel tzw. libertarianizmu lewicowego, ukuł określenie „wulgarnego libertarianizmu”, mając na myśli kapitalizm korporacyjny, który odwołuje się do idei wolnego rynku, działa jednak jedynie w interesie wąskiej grupy kapitalistów. Myśl ta jest już obecna u Rothbarda, który zdecydowanie krytykuje przedstawicieli wielkiego biznesu, jeśli wykorzystują oni państwo i władzę do swoich celów. Rothbard uważa, że powstanie państwa opiekuńczego w USA było w interesie wielkich kapitalistów (m.in. rodzin Rockefellerów, Harrimanów, Kuhnów, Loebów, Lehmannów). Słynną ustawę o pomocy społecznej Social Securyty Act z 1935 roku (a także szereg innych ustaw z okresu rewolucji socjalnej Roosevelta) poparł wielki biznes. W przypadku Rothbarda, wolnego rynku nie należy bezkrytycznie utożsamiać z kapitalizmem. Zagadnienie omawia Juruś 2011: 114–131.
(2) Wątpliwość budzi, czy Rothbard dokonuje właściwej interpretacji prawna naturalnego w myśli Tomasza z Akwinu. Rothbard uważa, że (ze względu na swój racjonalizm) Tomasz zgodziłby się na interpretację prawa natury, bez odwołania się do Boga. Rothbard 2010: 77. Czy jest to słuszne? Wolność nie oznacza w tomizmie – jak w libertarianizmie – wyboru celu życia. Cel, zwłaszcza cel ostateczny, jest z góry określony i jest nim dążenie do zbawienia. Prawa naturalnego nie interpretuje jednostka, lecz instytucja Kościoła. Człowiek – członek Kościoła – jest podporządkowany władzy duchowej.
(3) Juruś (2007: 100) prawo to określa prawem „autowłasności”.
(4) Człowiek może robić ze swoją własnością co zechce. To inni mają powstrzymywać się od ingerencji w cudzą własność – principium to dotyczy wszystkich podmiotów i instytucji.
(5) Samoposiadanie, pierwotne zagospodarowanie, aksjomat nieagresji oraz prawa negatywne można uznać za „twardy rdzeń”, definicję libertarianizmu (Juruś 2005: 234–235).
(6) W stanie natury istnieją tylko prawa o charakterze negatywnym. Prawa pozytywne mogą się pojawić, jednak jedynie w wyniku zawarcia dobrowolnej umowy.
(7) Ograniczenie to ma różny charakter. Locke pisze, na przykład, że w państwie: „uprawnienia do własności regulują prawa, a posiadanie gruntu jest określone przez pozytywne konstytucje” (Locke 1992: 197).
(8) Moja analiza odnosi się do porównania koncepcji własności w ujęciu Locke’a i Rothbarda, którego podjął się D. Juruś, kwestionując m.in. tezę o prekursorstwie Locke’a w stosunku do libertarianizmu, Juruś (w druku). Różnice i podobieństwa pomiędzy tymi filozofami, dotyczącymi statusu ziemi, zasobów naturalnych, pracy, stanu natury, zob. (Modrzejewska 2010: 27–31 i 144).
(9) Ludzie są własnością Boga, gdyż zostali przez niego stworzeni. „są wszyscy sługami jednego, suwerennego Pana, zostali przysłani na świat z Jego rozkazu i na jego polecenie, są Jego własnością” (Locke 1992: 166).
(10) Sporo rzeczy niczyich jest w kosmosie. Gdy technologia umożliwi człowiekowi „podbój” kosmosu, będzie tam (zapewne) obowiązywać zasada pierwotnego zawłaszczenia przez pracę. Oznacza to, że zawłaszczający – o ile nie zobowiązał się inaczej w dobrowolnej umowie – nie będzie miał obowiązku pozostawienia innym wystarczającej ilości określonego dobra.
(11) „Nic nie zostało stworzone przez Boga, by psuło się i ulegało zniszczeniu”, (Locke 1992: 184).
(12) „Zawsze bowiem byłoby grzechem ze strony zamożnego człowieka dopuszczenie do śmierci swego brata odmawiając mu w potrzebie wsparcia ze swego dostatku”, (Locke 1992: 44).
(13) Rothbard nie jest pacyfistą. Jeśli wojną nazwiemy obronę własności przed grabieżą, to libertarianizm jest prowojenny.
(14) Juruś (w druku). Jedna z głównych konkluzji autora brzmi: „prawa własności mówią przede wszystkim, czego inni nie powinni robić w stosunku do rzeczy będącej przedmiotem własności, a nie, co powinien robić właściciel owych praw. W libertariańskiej koncepcji własności nie liczy się to, jak wiele osób jest właścicielem jakiegoś dobra, lecz czy mają one prawo wykluczyć innych z posiadania owego dobra”.
(15) Rothbard (2004: 62) pisze: „Libertarianin jest indywidualistą”. Ściśle rzecz biorąc, społeczność, naród, państwo nie istnieją. Istnieją jedynie jednostki – to one dokonują decyzji, to one podejmują wybory i są odpowiedzialne za swoje działania. Także politycy realizują własne interesy, które mogą być zbieżne z interesem jakiejś grupy społecznej czy religijnej. W interesie polityków może być, na przykład, zachowanie przywilejów emerytalnych czy poparcie inicjatyw legislacyjnych zakazujących aborcji.
(16) W jaki sposób i dlaczego „dobro wspólne” staje się celem rządzących wyjaśnia Juruś (2010: 206). O braku istnienia ogólnego dobra społecznego pisze również Nozick (1999: 51).
(17) Socjalizm, państwo korporacyjne, państwo wojenno-opiekuńcze zawiodły (Rothbard 2010: 400).
(18) Czy człowiek jest istotą wolną? W kontekście tego pytania, warto przypomnieć historię pojęcia „libertarianizm”. Określenie to zostało użyte po raz pierwszy 1789 roku. Jako pierwszy termin ten zastosował William Belsham (1752–1827). Ten angielski historyk i polityk pojęcie to odniósł do ludzi wierzących w wolną wolę człowieka – czemu przeciwstawił wiarę w determinującą wszystko wolę Boga (boską opatrzność). Dla Belshama określenie „libertarianin” było inwektywą, obelgą. Jak można wierzyć w to, że człowiek jest wolny i sam ponosi odpowiedzialność za swoje życie?
(19) Rothbard (2004: 203) odwołuje się tutaj do idei leseferysty Thomasa Mackaya.
(20) Rothbard twierdzi, że wolny rynek nie działa przeciwko „słabym”: „W świecie dobrowolnych wymian »silny«, wbrew pozorom wynikającym z natury wolnego rynku, nie pożera ani nie łamie »słabszego«. Jest dokładnie odwrotnie: to właśnie na wolnym rynku »słabsi« czerpią korzyści ze swej produktywności, ponieważ »silniejszym« opłaca się dokonywanie z nimi wymiany” (Rothbard 2010: 116).
(21) Wszechstronną analizę pomocy charytatywnej, obecnej w Stanach Zjednoczonych przed pojawieniem się socjalnych reform społecznych za czasów prezydentury Roosvelta, omawia D. Boaz. Autor ten stara się wykazać, że prywatne i społeczne instytucje charytatywne powinny zająć miejsce socjalnych programów rządowych. Instytucje te skuteczniej zwalczają ubóstwo (a także alkoholizm czy narkomanię), a przy tym są tańsze w utrzymaniu niż instytucje państwowe. Są one równocześnie „istotnym elementem społeczeństwa obywatelskiego” (Boaz 2005: 177).
(22) Nie można jednak całkowicie „zlikwidować ubóstwa”. Cel taki jest utopią (Rothbard 2010: 385).
(23) (Rothbard 2009a: 304). Trzeba pamiętać, że ubóstwa zupełnie zlikwidować się nie da – można jednak znacząco zmniejszyć jego skalę.
(24) Kontrowersyjne wydaje się być przekonanie Rothbarda, że nie można ustanowić praw pozytywnych w stosunku do dzieci. Rodzicom nie można prawnie nakazać opieki, karmienia, ubierania, edukowania. Rodzice nie mają wobec dzieci zobowiązań majątkowych. Mogą swoje dzieci oddać lub sprzedać. Nie oznacza to, że Rothbard pochwala takie zachowania. Przeciwnie, działania takie należy potępić moralnie, lecz nie należy za nie karać. Prawo i moralność nie są tożsame.
(25) Człowiek nie może: „z natury rzeczy sprzedać siebie w niewolę i wprowadzić tej sprzedaży w życie – bo to oznaczałoby zrzeczenie się z góry własnej woli co do przyszłości. A prościej: człowiek może w sposób naturalny wydatkować na bieżąco swoją pracę dla czyjejś korzyści, nie może jednak przenieść samego siebie, nawet gdyby tego chciał, w skład stałych dóbr kapitałowych innego człowieka. Jest tak dlatego, ponieważ nie może on pozbyć się własnej woli, która może w przyszłości ulec zmianie i odrzucić obecne uzgodnienia. Koncepcja 'dobrowolnego niewolnictwa’ jest sama w sobie sprzeczna, ponieważ o ile robotnik pozostaje poddany woli swego pana dobrowolnie, o tyle nie jest niewolnikiem, gdyż jego poddaństwo jest dobrowolne; z kolei gdyby później zmienił swą decyzję, a pan zmusił go do niewolnictwa przemocą, wówczas byłoby to niewolnictwo, gdyż oznaczałoby podporządkowanie niedobrowolne” (Rothbard 2010: 123).
(26) W kontekście tego pytania Nozick (1999: 309–313) rozwija zagadnienia dotyczące filantropii.
(27) Interpretacja myśli Rothbarda uwypuklająca doniosłość etyki charakteryzuje analizy Jurusia. Prawo samoposiadania nie jest tożsame z egoizmem i między tymi pojęciami nie zachodzi związek logiczny. Między innymi z tego powodu stanowisko Rothbarda Juruś nazywa „anarchizmem moralistycznym”, (Juruś 2007a: 162).
(28) Istnieją ludzie, którzy deklarują się jako zwolennicy tych samym doktryn, a żyją w skrajnie różny sposób. Czy libertarianin jest zawsze człowiekiem złym, a afirmator państwa zawsze człowiekiem dobrym?
(29) Rothbard (1980: 9) nazywa Stirnera „indywidualistą fanatycznym”.
(30) Po co człowiekowi wolność? Jednostka ma być wolna w dążeniu do szczęścia. Rothbard mówi też o atrakcyjności samego życia, afirmacji życia (Rothbard 2010: 383 i 111–112).
(31) Katastrofalne zatrucie środowiska naturalnego jest konsekwencją uznania, że „polityka społeczna” jest ważniejsza niż własność prywatna (Rothbard 2009: 248). Państwo wywłaszcza ludzi z działek na przykład pod budowę autostrad czy terenów przemysłowych. Wzmocnienie prawa do własności przyczyniłoby się do wzmocnienia ochrony przyrody.
(32) Opozycję tę wprowadził do języka politycznego Dean Russell, który należał do tzw. Starej Prawicy – nurtu ideowo najbliższemu Rothbardowi. Russell używa pojęcia „libertarianizm” w ramach identyfikacji Starej Prawicy. Pojęcie „autorytaryzm” służyło Russellowi jako oręż w walce z przeciwnikami politycznymi. D. Sepczyńska, używa tych terminów w szerszy sposób, jako kategorii ogólnych, służących klasyfi kacji teorii społecznych i politycznych. Modyfikuje ona w ten sposób propozycje Ludwika Kulczyckiego i Charlesa T. Spradinga (Sepczyńska w druku).
(33) „To, co ktoś czyni ze swoim życiem, jest oczywiście bardzo ważne, lecz z punktu widzenia libertarianizmu nieistotne”, Rothbard, Six Myths About Libertarianism, http://www.lewrockwell.com/rothbard/rothbard12.html
(34) (Rothbard 1994: 7). Pomimo dystansowania się od utopii, Rothbard przyznaje się do pewnego marzycielstwa. Pisze, na przykład: „Współczesny świat nie zna w pełni smaku wolności; libertarianie proponują spełnienie amerykańskiego marzenia i marzenia całego świata o wolności i dobrobycie całego rodzaju ludzkiego” (Rothbard 2004: 405).
(35) „[…] wolność to […] zasada moralna, oparta na naturze człowieka. Jest ona zasadą sprawiedliwości, w szczególności dotyczącą zniesienia agresji z użyciem przemocy w kontaktach międzyludzkich”, „libertarianin musi działać w duchu najwyższego poświęcenia dla sprawy sprawiedliwości”, „libertarianin musi posiadać zamiłowanie do sprawiedliwości” (Rothbard 2010: 383).
(36) Problem sztucznego podziału na produkcję i dystrybucję (w kontekście poglądów Spencera, Milla i Hayeka) omawia Juruś (2010: 206).
(37) Człowiek ma absolutne prawo do zysków i zasobów naturalnych. Rothbard jako kontynuator austriackiej szkoły ekonomicznej zakłada, że wszystko może stać się dobrem i wszystko może przestać nim być. Ruda żelaza czy ropa naftowa nie były kiedyś dobrami, dzisiaj są jednymi z dóbr podstawowych, a kiedyś przestaną nimi być itd.
(38) Także Nozick twierdzi, że nikogo nie można poświęcić dla innych: „Nie ma czegoś takiego jak uzasadnione poświęcenie niektórych z nas dla dobra innych” (Nozick 1999: 51).
(39) Autorem pierwszej wypowiedzi jest Nelson Mandela, a drugiej Jane Jacobs (Boaz 2005: 301).