Poszanowanie prawa do własności prywatnej jest fundamentem, bez którego nowoczesne państwo demokratyczne nie może funkcjonować. A jednak wiele doktryn politycznych stawia jej wartość pod znakiem zapytania. Pod pręgierzem staje własność kapitalistyczna, osobista, czy użytkowa. W istnieniu własności widzi się źródło niesprawiedliwości i nierówności społecznej; ma być ona widocznym znakiem wyzysku jednego człowieka nad drugim, świadectwem ludzkiego egoizmu i materialistycznego zniewolenia. Nie trudno zauważyć jak wiele resentymentu, uprzedzeń i ambiwalentnych uczuć kieruje się pod adresem własności prywatnej, a także jej posiadaczy (1). Warto zdać sobie sprawę z negatywnego i pozytywnego podejścia do własności, aby lepiej rozumieć treści, które skrywa w sobie to pojęcie oraz uświadomić sobie swój własny stosunek do własności.
TROCHĘ METAFIZYKI, CZYLI WŁASNOŚĆ W KONTEKŚCIE BOGA
Religijnie ugruntowane koncepcje konserwatywne, a także konserwatywnie zorientowany liberalizm, przyjmują ograniczone panowanie człowieka nad własnością. Człowiek nie jest ostatecznym posiadaczem własności i żadna własność nie jest do niego przypisana w sposób absolutny. Należy ona pierwotnie do samego Boga. To Bóg jest stwórcą wszystkiego i to on użycza rzeczy na własność, aby ludzkie potrzeby życiowe mogły zostać zaspokojone. Ponieważ własność jest Bożym darem dla ludzi, dar ten musi zostać z troską wykorzystany. Należy odpowiedzialnie w stosunku do siebie i innych korzystać z przypisanego człowiekowi prawa do własności. Niedopuszczalne jest marnotrawstwo i posiadanie bezproduktywne. Człowiek musi liczyć się również z potrzebami bliźnich, wspierając tych, którym powodzi się gorzej.
Również socjalistycznie zorientowane doktryny społeczne przyjmują założenie o ograniczeniu i względności posiadania, chociaż myśliciele lewicowi zazwyczaj nie przyjmują jako punktu wyjścia mitu o istnieniu pierwotnej i absolutnej własności Boga. (Często) niewierzący socjaliści zastępują ideę Boga ideą sprawiedliwości społecznej, dobrem moralnym, czy pomyślnością całej ludzkości. Jednak i w lewicowo zorientowanym ujęciu, człowiek nie może gromadzić dóbr jedynie dla siebie, lecz jest zobligowany do współpracy i dzielenia się z innymi – na przykład, płacąc wysokie podatki.
Ciekawe jest to, że lewicę i prawicę łączą pewne wspólne założenia w odniesieniu do własności prywatnej, które wywierają znaczny wpływ na przykład na kształt bieżącej polityki socjalnej. Obie doktryny przyjmują ogólniejszy punkt widzenia – boski lub ludzki – przekraczający czysto indywidualistyczne i autonomiczne (liberalne) podejście do prawa własności. Lewicowy sposób myślenia też może być zresztą ugruntowany w Bogu, etyce i teologii chrześcijańskiej. Nic w tym dziwnego, jeśli pamiętamy jak bardzo do socjalizmu zbliżył się kościół katolicki, zwłaszcza po soborze watykańskim II.
KRYTYKA WŁASNOŚCI. KILKA OBITNYCH PRZYKŁADÓW
Lewicowy radykał, Karl Marx (1818-1883) utrzymywał, że najlepszym rozwiązaniem dla ludzkości byłoby całkowite zniesienie własności. Zakładał on, że ostateczną formą ustrojową, ku której zmierzają dzieje jest komunizm (łac. communis – wspólny), tzn. sprawiedliwy, bezklasowy i pokojowy ustrój społeczny, charakteryzujący się bezinteresownymi stosunkami międzyludzkimi, dobrobytem i zniesieniem prawa do dziedziczenia.
W negatywnym świetle postrzegał własność prekursor myślenia lewicowego, Jean Jacques Rousseau (1712-1778), który pisał:
Ten, kto pierwszy ogrodził kawałek ziemi, powiedział ‘to moje’ i znalazł ludzi dość naiwnych, by mu uwierzyć, był prawdziwym założycielem społeczeństwa. […] Uwaga! Nie słuchajcie tego oszusta; będziecie zgubieni, gdy zapomnicie, że płody należą do wszystkich, a ziemia do nikogo (2).
Zdaniem filozofa, własność utrwala nienaturalną nierówność między ludźmi i jest przyczyną powstania państwa negującego sielankowy stan natury. Własność niszczy braterstwo między ludźmi, odbiera człowiekowi równość i wolność, co czyni go istotą niemoralną, a tym samym nieszczęśliwą. Nie mniej krytyczne poglądy głosił francuski filozof, Pierre Joseph Proudhon (1819-1865), który własność uznawał za ni mniej ni więcej tylko… kradzież (3).
W dużo większym stopniu niż jakiekolwiek dzieła filozoficzne, stosunek do własności ukształtowały poniższe słowa:
Nikt nie może dwom panom służyć. Bo albo jednego będzie nienawidził, a drugiego będzie miłował; albo z jednym będzie trzymał, a drugim wzgardzi. Nie możecie służyć Bogu i Mamonie (4).
Słowa te miał wypowiedzieć Jezus. Ani w tym fragmencie, ani w innych, Jezus nie neguje prawa do własności, jednak stawia przed człowiekiem wyrazistą alternatywę. Sugeruje tym samym, że człowiekowi, który wiele posiada, grozi zatracenie się w dobrach z tego świata i utrata zbawienia. Problem ten tak komentuje jeden z myślicieli katolickich:
Ubóstwo nie jest wartością samą w sobie, ale ułatwia człowiekowi osiągnięcie zbawienia (5).
Zapewne z tego powodu, Pismo Święte i Ojcowie Kościoła nader często postrzegali własność (zwłaszcza posiadanie pieniędzy i ich pomnażanie) w kontekście egoizmu, żądzy i grzechu. Nadal, jako ideał życia duchowego, stawiany jest i praktykowany zakonny sposób życia, w którym mnisi i mniszki wyrzekają się własności. Ogólnie rzecz biorąc, katolicyzm nie neguje własności prywatnej, jednak poszukuje dla własności usprawiedliwienia, którym jest dobro wspólne i korzyść wspólnoty (kościelnej, zakonnej, ludzkiej). Interes jednostki jest zawsze podporządkowany „uniwersalnemu przeznaczeniu dóbr i prawu powszechnego ich używania” (6). Jak zatem religia katolicka rozumie prawo do własności? Odpowiedzmy słowami encykliki:
Tradycja chrześcijańska nigdy nie podtrzymywała tego prawa [prawa własności – K.G.] jako absolutnej i nienaruszalnej zasady. Zawsze rozumiała je natomiast w najszerszym kontekście powszechnego prawa wszystkich do korzystania z dóbr całego stworzenia (7).
Historycznie rzecz biorąc, przykładem pro-własnościowej i pro-rynkowej interpretacji chrześcijaństwa był protestantyzm. Był to ruch religijny, który przewartościował stosunek do własności prywatnej, posiadania, bogacenia się i pieniędzy oraz odrzucił komunizm. Fakt ten opisał niemiecki socjolog Max Weber, który postawił słynną tezę o związku etyki protestanckiej i rozwoju kapitalizmu (8). Zwłaszcza pewne nurty związane z kalwinizmem rozwinęły etykę wytwarzania bogactwa, a nie jedynie (daną w tradycji) etykę sprawiedliwego podziału dóbr ziemskich. Zreformowane formy religii, nakazywały surowe, ascetyczne życie i ograniczenie konsumpcji przy jednoczesnym powiększaniu majątku! Oczywiście – na chwałę Boga.
JOHN LOCKE I DOKTRYNA LIBERALIZMU
Czy istnieje doktryna polityczna, która odnosi się do własności prywatnej w sposób afirmatywny i czyni z niej pozytywny punkt odniesienia dla życia społecznego? Tak, doktryną tą jest liberalizm, którego jednym ze współtwórców był John Locke (1632-1704). Autor ten w swojej myśli politycznej połączył (typowy dla anglosaskich filozofów) zdroworozsądkowy sposób podejścia do zagadnień filozoficznych z tradycją protestancką (9). W dziele Dwa traktaty o rządzie Locke poświęcił własności prywatnej wiele uwagi. Zdaniem filozofa, każdemu człowiekowi przysługują trzy prawa naturalne, które są niezbywalne i niezależne od praw stanowionych. Są to: prawo do życia, wolności i własności prywatnej. Locke stawia elementarne pytania, na przykład: co sprawia, że mam do jakiejś rzeczy prawo, co sprawia, że coś staje się „moje”? Okazuje się, że najważniejszym czynnikiem tworzącym własność jest praca:
Możemy powiedzieć, że praca jego ciała [człowieka – K.G.] i dzieło jego rąk słusznie należą do niego. Cokolwiek zatem wydobył on ze stanu ustanowionego i pozostawionego przez naturę, złączył ze swą pracą i przyłączył do tego, co jest jego własne, uczynił swą własnością (10).
Ludzie nabywają prawa do własności, gdy stoi za nią wysiłek, aktywność, kreatywność, przedsiębiorczość, brak zawiści i budowa społeczeństwa opartego na uczciwej współpracy. Niedopuszczalna jest grabież, podbój, działanie niezgodne z prawem – generalnie: cudza krzywda. Władza powołana jest do tego, by chronić własność prywatną, będącą gwarancją zachowania wolności obywateli, stabilności społecznej i dobrobytu. Tak w skrócie można by ująć kanon liberalno-kapitalistycznego uzasadniania pozytywnej roli, czy wręcz nietykalności własności prywatnej.
Warto wszakże zwrócić uwagę na to, że koncepcja własności Locke`a nie jest jeszcze znowu taka… liberalna. Reaktywizuje ona własność do aktu objęcia w posiadanie ziemi niczyjej (ogrodzenie) oraz przetworzenia jej owoców własną pracą. Dlatego każdy powinien zachować tyle dobra, ile wypracował i ile może sam skonsumować (słynny przykład ze śliwkami – nazbieram ich sobie, to mam do nich prawo, ale jak nazbieram za dużo i mają zgnić, to jestem zobowiązany oddać je innym). Słowem, własność jest tu zrelatywizowana, nadal też obecny jest tutaj argument o bożej własności wszystkiego. Faktyczne oderwanie własności od uprawnień wynikających z potrzeb i pracy oraz z pierwotnego aktu zawłaszczenia, następuje nawet w tradycji liberalnej bardzo późno i nadal związane jest tylko z twardym, prorynkowym nurtem liberalizmu (Mises, Hayek).
Własność jest ściśle powiązana z wolnością. Wolność jest właściwie aspektem własności, jako że człowiek posiada na własność samego siebie i może swoją osobą w sposób wolny dysponować. W praktyce okazuje się, że ludzie z wolności korzystają rozmaicie: jedni są pracowici, inni leniwi, jedni są oszczędni, drudzy rozrzutni. Skoro każdy ma prawo sam decydować o kształcie swojego życia i osobistych dążeniach, to ma też prawo różnić się od innych. Musi jednak za swoje wybory i postępowanie wziąć odpowiedzialność. Okazuje się zatem, że czym innym jest równość przyrodzona (zdaniem Locke’a ustanowiona przez Boga), czym innym równość wobec prawa (stanowiona przez państwo), a czym innym jest równy podział własności! Zachowanie różnic między ludźmi – także majątkowych – jest zachowaniem elementarnego wymogu sprawiedliwości i poszanowaniem ludzkiej wolności. Niesłuszne są argumenty, które mają przekonać nas o tym, że należy wyrównywać stan posiadania ludzi. Takich imperatywów etycznych nie powinna też stawiać religia. Postulat dzielenia się powinien być poprzedzony postulatem aktywności, oszczędności i pracy.
Mówiąc innym językiem: ważniejsze jest tworzenie nowych miejsc pracy, niż płacenie wysokich zasiłków bezrobotnym. Lepiej inwestować i oszczędzać niż podnosić podatki, lepiej być kreatywnym i pracowitym niż czekać na pomoc państwa, lepiej widzieć w nierówności dochodów sprawiedliwość, niż chcieć posiadać mniej, byleby wszyscy inni mieli po równo (czyli mało). Amerykański filozof, John Rawls (1921-2002), kontynuator i modyfikator klasycznego liberalizmu, opracował niezwykle ważną i wpływową współcześnie koncepcję poświęconą sprawiedliwości. Teoria sprawiedliwości to bodaj najważniejszy głos w całej XX-wiecznej historii filozofii społecznej. Rawls nie stara się niwelować własności prywatnej i nierówności społecznych. Co więcej, twierdzi on, że istnienie różnic majątkowych i konkurencja, są gwarancją zabezpieczenia i polepszenia się losu biednych, upośledzonych i dyskryminowanych grup społecznych. Tylko istnienie konkurencji i zachowanie własności prywatnej daje ludziom motywację do pracy i bogacenia się, co podnosi poziom życia wszystkich, także najbiedniejszych.
Człowiek jest istotą wolną. Może doświadczać dzięki własności różnych emocji: błogostanu, zachwytu, dobrobytu, dobroczynności, czy dobrego serca. Może też doświadczać chytrości, pazerności, zachłanności, skąpstwa lub lęku przed utratą. W posiadaniu wielu dóbr czy gór złota nie ma niczego złego. W posiadaniu własności nie ma niczego takiego, co z konieczności popychałoby człowieka do bycia złym i bezdusznym. To człowiek decyduje, czy używa swojej własności po to, by umacniać dobroczynność, pracowitość i dobro wspólne, czy też decyduje, by za pośrednictwem tego, co posiada, działać bezprawnie. Problemem nie jest zatem własność jako taka, ale stosunek do własności. Można być bogatym, wolnym i dobrym człowiekiem. Można żyć w ubóstwie, zazdrościć, nienawidzić, próżnować i być niewolnikiem wyimaginowanych rzeczy. Ważne jest to, co robimy z tym, co posiadamy i jaki stosunek mamy do rzeczy, których nie posiadamy. Pamiętajmy o lekcji, która z płynie z liberalizmu: szacunek do własności skłania do okazywania szacunku ludziom. Własność prywatna jest najlepszą rękojmią wolności i pokojowego współżycia. Nie dajmy jej sobie odebrać.
Katarzyna Guczalska
Dane bibliograficzne publikacji:
Katarzyna Guczalska, Krytyka i afirmacja własności prywatnej w: Własność to odpowiedzialność, Ogólnopolska Federacja Stowarzyszeń UTW, Nowy Sącz 2009, s. 17-21.
(1) Na przykład słowo „kapitalista” ma w pewnych kręgach wydźwięk zdecydowanie negatywny.
(2) J. J. Rousseau, Rozprawa o pochodzeniu i podstawach nierówności między ludźmi, w: Trzy rozprawy z filozofii społecznej, Warszawa: PWN 1956.
(3) P. J. Proudhon, Co to jest własność? Dociekania nad zasadą prawa i rządu (1840).
(4) (Mt 6, 24).
(5) A. Rauscher SJ, Własność prywatna w służbie człowieka pracującego, w: Novak, Rauscher, Zięba, Chrześcijaństwo, demokracja, kapitalizm, Poznań 1993, s. 62.
(6) Jan Paweł II, Laborem exercens, 14.
(7) Ibidem. Jan Paweł II pisze o koncepcji własności, która nie chce wiązać się ani z marksizmem, ani z liberalizmem.
(8) M. Weber, Etyka protestancka a duch kapitalizmu, przeł. Jan Miziński, Lublin: Test 1994.
(9) Locke urodził się w rodzinie purytańskiej. W swojej filozofii religii stał na stanowisku deizmu.
(10) J. Locke, Dwa traktaty o rządzie, przeł. Z. Rau, Warszawa 1992, rozdział V.