Site Overlay

Katolicyzm contra liberalizm

W pracy Doroty Sepczyńskiej [Katolicyzm a liberalizm. Szkic z filozofii społecznej], zestawione zostały ze sobą katolicyzm, rozumiany jako społeczna nauka Kościoła rzymskokatolickiego, oraz liberalizm, rozumiany jako filozofia i etyka polityki. Autorka bardzo konkretnie, wręcz „punktująco”, przedstawiła konfrontację obu systemów myślowych. Ten wielowątkowy i wielowiekowy spór jest dla przeciętnej osoby trudny do ogarnięcia. Wymaga bowiem kompetencji operującej wiedzą z wielu dziedzin: filozofii, historii kościoła, religioznawstwa, politologii i teologii. We Wstępie książki można przeczytać, że omawiana praca jest jednocześnie „prezentacją i oceną”. Z zapowiedzi tej Autorka wywiązuje się w sposób obiektywny i kompetentny. Przedstawione kwestie zostały potraktowane uczciwie, rzeczowo, wręcz dydaktycznie. Nie jest to książka stronnicza, jednak zdecydowanie proliberalna (co nie znaczy antykatolicka). Wnioski i komentarze odautorskie są poprzedzone drobiazgowymi argumentami, a padające konkluzje nigdy nie są pochopne. Dorota Sepczyńska stoi na stanowisku, że w pluralistycznych społeczeństwach bardziej moralny i skuteczniejszy od katolicyzmu jest w sferze politycznej liberalizm. Nie ma jednak w tej deklaracji zawartego cienia agitacji, czy pragnienia spektakularnego pokonania przeciwnika w dyskusji. Wręcz przeciwnie – zgodnie z principiami myśli liberalnej – Autorka daje świadectwo temu, że szacunek i prawo dla wyboru innej opcji światopoglądowej jest dla liberała rzeczą świętą. Fakt ten zasługuje na szacunek. Warto zatem podkreślić, że książka Katolicyzm a liberalizm uczy liberalizmu w teorii, i w praktyce.

Konkretna treść rozprawy prezentuje się imponująco. Autorka omawia – a zawsze dotyczy to zarówno katolicyzmu, jak i liberalizmu – koncepcje wolności, teorie prawa, filozofię polityki i ekonomii. W tych kontekstach pojawiają się problemy dotyczące kapitalizmu, socjalizmu, demokracji, czy dobra wspólnego. W książce została obszernie przedstawiona filozofia Tomasza z Akwinu oraz Jacquesa Maritaina. Na szczególną uwagę zwraca rozbudowany, wielowątkowy i przewijający się przez całą książkę problem rozdziału kościoła od państwa. Analiza dotycząca doktryny i poglądów ekonomicznych Jana Pawła II należy do najlepszych opracowań w tej dziedzinie (mówiąc wprost, papieska i liberalna koncepcja demokracji są ze sobą sprzeczne). Wymowne jest porównanie myśli papieża z filozofią amerykańskiego liberała, Johna Rawlsa. Dorota Sepczyńska (znawczyni filozofii Rawlsa) stara się pokazać, że liberał świecki nie wypada blado i „amoralnie” w zestawieniu z niekwestionowanym autorytetem Kościoła katolickiego. Przeciwnie, Rawls nie neguje konieczności obecności sfery duchowej w życiu społecznym i przykłada wagę do takich wartości jak: moralność, edukacja, sztuka, bezstronność (nie egoizm), równe szanse, sprawiedliwość, czy troska o innych.

Praca wszechstronnie wyjaśnia na czym polega istota analizowanego sporu ideowego. Jednym z ognisk zapalnych omawianej konfrontacji jest obawa Kościoła katolickiego przed zasadniczą konsekwencją pluralizmu, tj. świeckością. Inną przyczyną konfliktu jest niezrozumienie, a wręcz zniekształcanie przez Kościół katolicki myśli liberalnej. Kościół przemilcza również teistyczne, wspólnotowe, a także socjalistyczne elementy tradycji liberalnej, tworząc sobie wyimaginowanego wroga, którego łatwo może zwalczać. Powodem „antyliberalnej ofensywy” jest również tendencja religii katolickiej do postrzegania świata poprzez radykalne opozycje: istnieją jedynie teorie całkowicie prawdziwe (katolicyzm) i całkowicie fałszywe (liberalizm). Wszystko to sprawia, że krytyka katolicka nie konstruuje dialogu z liberalizmem w sposób deskryptywny, lecz polemiczny.

Mocną stroną książki, aczkolwiek dla niektórych może trudną do przyjęcia, jest obalenie przekłamań, jakich Kościół katolicki dopuścił się na spuściźnie liberalnej. Mówiąc nieco z grubsza, dla instytucji tej liberalizm jest filozofią wrogą religii. Autorka utrzymuje, że katolicka wizja liberalizmu opiera się na mitach i definicjach liberalizmu, które istnieją jedynie w wizji kościelnej. W kreacji tej liberałowie nie wierzą w Boga, nie lubią religii, czy są amoralni. W zależności od momentu historycznego, liberałami są dla Kościoła: rewolucjoniści, protestanci, demokraci, racjonaliści, darwiniści, deiści, ateiści, komuniści, czy libertyni. Autorka obala te mity, tłumaczy na przykład w jakim znaczeniu Kościół w ogóle używa słowa „ateizm”. Zdaniem Sepczyńskiej, liberalizm nie promuje ateizmu i nie występuje przeciwko wierze w Boga. Liberałowie nie dyskredytowali, ani nie propagowali określonego wyznania, ponieważ z reguły w ogóle nie uprawiają filozofii religii (krytyczne uwagi Locke’a o katolikach nie brały się z immanentnej liberalizmowi wrogości wobec religii, lecz były spowodowane „dziedzictwem antykatolickich i antypapieskich nastrojów w Anglii”). Tradycja liberalna nie wysuwa na pierwszy plan niechęci do konfesji, natomiast występuje przeciwko powiązaniu religii z instytucjami państwowymi, to znaczy występuje przeciwko kościołom, które z religii chcą uczynić „dominujący czynnik władzy świeckiej”.

Jednym z analizowanych w pracy mitów, dotyczących liberalizmu, jest ściągająca anatemy tzw. „atomizacja” życia społecznego. Oczywiście, zdaniem liberałów, ludzie powinni żyć razem. „Razem” nie oznacza jednak homogenicznej jedności poddanej despotycznemu władcy. Wspólnota nie może również oznaczać izolacji i rozdrobnienia, gdyż już chociażby sama możliwość działalności ekonomicznej zakłada współpracę i kooperację. Myśl liberalna głosi: ludzie mają współtworzyć społeczeństwo i państwo jako wolne podmioty. Niechęć przeciwników liberałów budzi tutaj jednak fakt, że czynnikiem jednoczącym obywateli nie ma być religia, historia, czy rasa. Czynnikiem jedności mają być prawa i uprawnienia (s. 25). Za tak rozumianą, pierwszą, liberalną demokrację, uważa się dziejach kultury zachodnioeuropejskiej Stany Zjednoczone.

ZASADA ROZDZIAŁU KOŚCIOŁA I PAŃSTWA

Za najważniejszy i najobszerniej omówiony problem w książce należy uznać zagadnienie rozdziału kościoła od państwa. Na temat ten warto zwrócić szczególną uwagę, ponieważ ma on największe znaczenie w praktyce życia społecznego. W epoce konstantyńskiej (przed soborem watykańskim II) Kościół opowiadał się jednoznacznie za istnieniem państwa religijnego. Relację, która miała jednoczyć państwo z kościołem dobrze uzmysławiają określenia „sakralizacji państwa”, czy „upaństwowienia religii”. Wzajemne współdziałanie między Kościołem a państwem przybierało na przestrzeni wieków różne formy (papalizm, hierokracja papieska, systema potestatis indirectae). Dlaczego formy te zostały zakwestionowane przez liberalizm? Z perspektywy liberalizmu, Kościół, który stara się zmonopolizować instytucje polityczne państwa, występuje przeciwko wolności religijnej obywateli. Każdy człowiek może, a nawet – zdaniem niektórych liberałów (na przykład Locke’a) – powinien praktykować religię „miłą Bogu”. O tym jednak jaka to ma być religia ma decydować sumienie, a nie powiązane ze sobą instytucje religijno-państwowe. W myśli liberalnej, polityka ma służyć wszystkim wolnym obywatelom, którzy sami – a nie pod dyktando jakiejś instytucji – decydują o tym, do jakiego kościoła należą.

Przeciwnicy zasady rozdziału kościoła i państwa argumentowali – i argumentują do dzisiaj – że zasada ta degraduje rolę religii i spycha ją do sfery prywatnej. Z perspektywy klasycznego liberalizmu trzeba powiedzieć, że nie jest to twierdzenie prawdziwe. Przede wszystkim, w intencji twórców, zasada rozdziału państwa i kościoła miała wzmocnić zarówno funkcje religii, jak i państwa. Liberałowie stoją na stanowisku, że religia powiązana z państwem wynaturza się, „staje się inspiracją bądź usprawiedliwieniem sprzecznych z jej duchem poczynań, takich jak na przykład: stosowanie przemocy, wydzieranie praw obywatelskich czy prowadzenie wojen”. Dodatkowo, prywatność nie oznacza dla liberałów jedynie sfery osobistej, ale również sferę społeczną. Z zasady rozdziału kościoła i państwa wynika zatem przede wszystkim to, że nie można wszystkim ludziom narzucać jednej religii w sferze politycznej (państwo) – można jednak manifestować uczucia religijne i poszukiwać Boga w sferze osobistej (prywatność), ale również w sferze publicznej (społeczeństwo obywatelskie). Niestety, łatwo pod tym względem o nieporozumienia, bowiem liberalizm i katolicyzm odmiennie rozumieją płaszczyznę społeczną. Katolicy utożsamiają ją ze sferą polityczną, natomiast liberałowie ze sferą wolną od ingerencji państwa.

Argument, że jednym z kluczowych powodów niezgody pomiędzy liberalizmem a katolicyzmem jest postulat neutralności światopoglądowej państwa, może budzić zdziwienie, ponieważ – a w tym wypadku sprawa wydaje się nie budzić kontrowersji – Kościół rzymskokatolicki rezygnował współcześnie z forsowania jedności ołtarza i tronu. To prawda, że katolicyzm zaakceptował tę liberalną zasadę. Zrobił to jednak dlatego, że nie mógł postąpić inaczej (zaakceptował tzw. zło konieczne). Liberalna idea okazała się być jedyną gwarancją możliwości przyznania równych praw wyznawcom wszystkich religii. Problem polega jednak na tym, współczesny Kościół katolicki nadal utożsamia porządek prawny z porządkiem moralnym. Stracił on współcześnie bezpośrednią kontrolę nad władzą państwa, nie chce jednak wyrzec się władzy, którą można nazwać władzą pośrednią (s. 267). Instytucje demokratyczne mają być wykorzystane po to, by prawo państwa było zgodne z prawem naturalnym, ale w takiej interpretacji, jaką podaje Kościół rzymskokatolicki. Dlatego też, bycie katolikiem wiąże się z wypełnianiem misji społecznej. Dla katolików demokracja nie jest wartością samą w sobie, lecz środkiem do ewangelizacji i apostołowania wobec innych. Okazuje się zatem, że katolicyzm – co jest spuścizną teologii Tomasza z Akwinu – nie oddziela prawa państwowego od własnej wykładni jedynej i słusznej moralności. Innymi słowy, sprawiedliwe ustawy państwa mają wynikać z interpretowanego przez Kościół rzymskokatolicki prawa naturalnego. Czy można zatem powiedzieć, że rozdział kościoła od państwa jest realizowany w przypadkach, w których władza świecka de facto funduje obywatelom prawo zgodne z doktryną Kościoła rzymskokatolickiego? Autorka zwraca uwagę, że w katolicyzmie wciąż żywa jest tendencja do łączenia przestrzeni religii/moralności ze sferą polityki/prawa.

DEBATA – I DZIŚ, I JUTRO

Paradoksalnie, Kościół katolicki, prowadząc blisko pięćset lat intensywną polemikę z myślą liberalną sam wskazuje, że liberalizmem należy się interesować. A jaki jest stosunek liberalizmu do katolicyzmu? Liberałowie wyrażają „ograniczoną zgodę” na katolicyzm (s. 278). Katolicyzm nie jest ani fałszywy, ani zły, ale może być groźny dla wolności – tak samo zresztą jak każda inna religia, która nie godzi się na to, że jej miejscem w społeczeństwie pluralistycznym jest sfera prywatna i publiczna. „Ograniczona zgoda” na katolicyzm bierze się w liberalizmie stąd, że filozofia ta pozwala każdemu być sobą, religia katolicka chce natomiast, aby wszyscy byli katolikami. Żadna religia nie ma jednak prawa wykorzystywać państwa w celu szerzenia treści religijnych i narzucania ich wszystkim obywatelom. Filozofia liberalna nie akceptuje ingerencji w życie religijne i sumienie człowieka, których dokonuje określona religia przy pomocy instytucji państwowych i prawa stanowionego. Zdaniem liberałów, polityka służy wolnemu człowiekowi (nacisk na indywidualizm), natomiast w katolicyzmie jednostka służy religii rzymskokatolickiej (nacisk na wspólnotowość). Liberalizm nie promuje – jak zdaje się sugerować katolicyzm – jednego, zwłaszcza antyreligijnego i ateistycznego stylu życia. Nie miesza on jedynie wiary w Boga z łączeniem religii z polityką.

Liberałowie nie stanowią jednej, homogenicznej, wspólnoty – mają różne poglądy i żyją bardzo różnie, także po katolicku. Ta skomplikowana i pluralistyczna struktura nie znajduje uznania w Kościele katolickim, jako że wymyka się ona spod jego kontroli. Kościół nie chce zgodzić się z argumentem liberałów, że jego działanie w sferze politycznej jest zagrożeniem dla wolności człowieka. Odpowiedzią liberalizmu na ten brak zgody jest właśnie „ograniczona zgoda” na katolicyzm.

Warto jeszcze raz podkreślić: zdaniem Sepczyńskiej, opowiedzenie się za liberalizmem nie oznacza negacji, czy też lekceważenia roli religii chrześcijańskiej. Najlepszym dowodem na prawdziwość tego twierdzenia są teksty samych liberałów pisane na przestrzeni wieków oraz współcześnie. Sprzeciw wobec wykorzystywania przez dany kościół, czy wspólnotę religijną, władzy politycznej oraz prawa stanowionego w celach misyjnych, nie może zostać zdefiniowany jako wrogość wobec jakiejkolwiek religii, w tym – wrogość w stosunku do katolicyzmu. Tak jak religia katolicka może stanowić dla liberała dopełnienie jego postawy liberalnej, tak postawa liberalna może okazać się atrakcyjna dla katolika. Przykłady takiej obopólnej inspiracji i wzajemnego wsparcia istnieją, są jednak w omawianej rozprawie słabiej odnotowywane. W tym kontekście warto przywołać zwłaszcza katolicki neokonserwatyzm amerykański, neoliberalizm (punktem jedności jest w tym przypadku kapitalizm), liberalizm konserwatywny (ordoliberałowie), czy liberalny nurt katolicyzmu polskiego (Mirosław Dzielski, Maciej Zięba).

Osobiście najbardziej zainteresował mnie w książce „dialog” wolności liberalnej z wolnością katolicką. Najbardziej poruszające okazały się fakty uzmysławiające jak długo Kościół potępiał liberalne idee i instytucje takie jak: wolność sumienia, wolność wyznania, wolność słowa i druku, wolność edukacji, tolerancję dla innych wyznań i idei niekatolickich, rozdział religii i polityki, jak długo zalecał paternalizm religijno-moralny. Widoczna zmiana w aksjologii katolickiej zaszła dopiero za czasów Piusa XI i Piusa XII, a zwłaszcza Jana XXIII. Kościół przez stulecia był przeciwnikiem idei praw człowieka. Jak pisze Autorka: „W prawie do wolności osobistej, widział [on] zagrożenie popadnięcia w błąd, stąd wolność poddawał kontroli prawdy (Bóg, Kościół i państwo rzymskokatolickie)” (s. 132). To właśnie liberalizm wprowadził do przestrzeni politycznej rozumienie człowieka jako niepowtarzalnej jednostki, której przysługuje najwyższa wartość. Kwestia ta nie jest szeroko znana, ponieważ ludzie zwykli utożsamiać przesłanie Jezusa o miłości bliźniego z tolerancyjnością i otwartością instytucji Kościoła. Dlatego też, w tym kontekście, warto zaznajomić się z rozumieniem i ewolucją nauki o prawie naturalnym, które w interpretacji Kościoła za ludzi „drugiej kategorii” uznawało innowierców, heretyków, ateistów, chłopów, czy kobiety. W okresie średniowiecza Kościół odmawiał ludziom prawa do równych szans, czy zmiany miejsca zamieszkania, gdyż społeczeństwo stanowe było pomyślane jako część uniwersalnego, hierarchicznego i niezmiennie urządzonego ładu. Warto też pamiętać, że przejmując wolnościowy dyskurs z myśli liberalnej, Kościół nadał prawom człowieka inne niż liberałowie znaczenie i zinterpretował je zgodnie ze swoim credo.

Na koniec, pozostaje mi jedynie odnieść się do prezentowanej pozycji bardziej krytycznie. Pierwszy zarzut dotyczy treści. Autorka świadomie zawęziła tradycję liberalną do trzech liberałów: Johna Locke’a, Johna Stuarta Milla i Johna Rawlsa. Wydaje się jednak, że wskazane byłoby tutaj szersze omówienie filozofii tych postaci, których myśl nie konstytuuje tak wyraźnych animozji pomiędzy Kościołem katolickim a liberalizmem. Chodzi mi na przykład o Lorda Actona, Benjamina Constanta, Alexisa de Tocquevile’a, Johna Dewey’a, Michaela Novaka, Friedricha Augusta von Hayeka, czy Ludwiga von Misesa (ograniczam się jedynie na najbardziej znanych nazwisk). Drugi zarzut związany jest z formą. Obecne w książce częste wyliczania, punktowania i podsumowywania omawianych problemów sprawiają, że treść publikacji jest przejrzysta i dobrze skonstruowana, jednak napisana jest w nieco rutynowy sposób. Forma i styl są poprawne, lecz w przypadku tak znakomitego opracowania tematu oczekiwałoby się większej błyskotliwości i pomysłowości. Schematyczność stylu ściąga tę rozprawę nieco „w dół”, a poruszające i ciekawe treści są podawane w sposób jednostajnie rzeczowy.

Katolicyzm a liberalizm jest dziełem referującym, lecz nie nużącym; wielowątkowym, lecz nie rozwlekłym; złożonym, lecz syntetycznym. Publikacja jest świadectwem, że nie uda się do końca załagodzić omówionych w książce antagonizmów i pojednać dwóch, różnych, wizji życia społecznego. Jednak zaczynając rozumieć pewne złożone fenomeny społeczne w jakimś sensie triumfująco poza nie wykraczamy. Wiedza i namysł filozoficzny zawarty w analizowanej rozprawie uczy mądrości i jest najlepszym antidotum na złą wolę i ignorancję, których przezwyciężenie jest warunkiem każdej owocnej debaty – i dziś, i jutro.

Katarzyna Guczalska

Dane bibliograficzne publikacji:
Katarzyna Guczalska, Katolicyzm contra liberalizm, w: „Edukacja Filozoficzna” 53/2012, s. 179-186.

Recenzja książki Doroty Sepczyńskiej, Katolicyzm a liberalizm. Szkic z filozofii społecznej, Kraków: Nomos 2008.